Nie żyje Artur Walczak „Waluś” gnieźnieński strongman, który od 22 listopada był w śpiączce po nokaucie w zawodach w biciu po twarzy na otwarte dłonie.
Artur Walczak nie wybudził się ze śpiączki po tym, jak 22 października podczas zawodów PunchDown we Wrocławiu (to zawody, gdzie zawodnicy uderzają przeciwnika w twarz otwartą dłonią) został znokautowany w pojedynku z mistrzem tej „dyscypliny”, Dawidem „Zalesiem” Zalewskim.
Zawodnik z Gniezna doznał wtedy wylewu krwi do mózgu. Jego mózg był silnie uszkodzony więc lekarze wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej. Kilkakrotnie lekarze ze szpitala we Wrocławiu – gdzie leczony był zawodnik – próbowali go wybudzić ze śpiączki farmakologicznej. Niestety bezskutecznie.
Jeszcze w październiku wrocławska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie PunchDown5. Sprawdzane jest legalność gali oraz to, czy zachowano procedury bezpieczeństwa.
Zawodnik miał 46 lat. Wcześniej Artur Walczak brał udział w międzynarodowych zawodach strongmanów.