Kolejorz rozgromił u siebie Jagiellonie Białystok. Wygrał 5:0.
To miał być hit 8 kolejki PKO BP Ekstraklasy. Do Poznania (lidera tabeli) przyjeżdżał obecny Mistrz Polski, Jagiellonia Białystok. Na stadionie przy ul. Bułgarskiej zasiadło ponad 30 tys. kibiców i od początku mogli oni zobaczyć, że pierwsze miejsce w tabeli Kolejorza to nie przypadek.
Co prawda w 15. minucie, to Jagiellonia zdobyła gola, ale sędzia bramki nie mógł uznać. Jesus Imaz zdobył gola z pozycji spalonej.
Później strzelali już tylko piłkarze Lecha. W 24 minucie pięknym strzałem za pola karnego popisał Afonso Souse. Huknął jak z armaty i było 1:0 dla Kolejorza.
Od 38 minuty Jagiellonia grała w osłabieniu po czerwonej kartce Adriána Diégueza. Chwilę później było już 2:0 dla Lecha, bo z wolnego pięknie przymierzył Dino Hotić i bramkarz Jagi nie miał nic do powiedzenia.
fot. Ł. Gdak
Druga połowa to przewaga na boisku piłkarzy Kolejorza. Trzecia bramka dla Lecha padła w 80 minucie. Karnego pewnie wykorzystał Filip Szymczak. Później trafiali jeszcze Ali Gholizadeh a wynik w ostatnich sekundach spotkania ustalił Filip Jagiełło.
– Po pierwsze jesteśmy bardzo usatysfakcjonowani kolejnym zwycięstwem, teraz jest to czwarta wygrana z rzędu, więc można powiedzieć, że jesteśmy na zwycięskiej ścieżce. Po rozegraniu ośmiu meczów mamy sześć czystych kont, co jest przekonywającym wynikiem. Takie było zresztą nasze dzisiejsze zwycięstwo. Dwie rzeczy, które chciałbym podkreślić, jeśli chodzi o przebieg tego spotkania. Po pierwsze-w drugiej połowie nie spuściliśmy z tonu, cały czas naciskaliśmy rywala i nawet po strzeleniu goli dalej atakowaliśmy. To mi się bardzo podobało. Druga rzecz, to kwestia VAR, który dzisiaj pomagałam. Było to jednak dzięki temu, jak graliśmy. Ktoś może nam zarzucić, że wideoweryfikacja nam pomogła, ale to nie był przypadek, bo wynikał z tego, jak zagraliśmy w ofensywie – powiedział po meczu Niels Frederiksen, trener Lecha Poznań.