Lech nie oddał strzału na bramkę przez godzinę gry. Najlepiej na murawie zaprezentował się Bartosz Mrozek – golkiper Kolejorza.
Lech Poznań do spotkania z Piastem Gliwice podchodził z pozycji lidera Ekstraklasy. Kolejorz z pewnością miał ambicję, aby przed końcem roku jeszcze podwyższyć swoją przewagę nad resztą stawki. Na murawie jednak zderzył się ze ścianą. Gospodarze postawili żelazną defensywę, przez którą niebiesko-białym przez prawie cały mecz nie udało się przedrzeć.
Głową w mur
W pierwszej połowie kibice oglądali w zasadzie tylko akcje Piasta. Już w 19. minucie Fabian Piasecki zdobył po strzale głową bramkę na 1:0. W momencie podania od Michała Chrapka napastnik był jednak na pozycji spalonej. Gol nie został uznany. Zespół z Gliwic na tym jednak nie poprzestał. Zawodnicy gospodarzy posyłali świetne długie piłki, które rozmontowywały defensywę Lecha. W dobrej dyspozycji był jednak Bartosz Mrozek.
Golkiper Kolejorza kilka razy uchronił swój zespół przed utratą bramki i był zdecydowanie najjaśniejszą postacią przyjezdnych. Choć Lech zdecydowanie częściej był przy piłce, bo aż przez 67 proc. czasu gry, niewiele z tego wynikało. Dopiero w 63. minucie podopiecznym Nielsa Frederiksena udało się oddać pierwszy strzał na bramkę przeciwników. Doskonałą interwencją popisał się jednak wtedy Franciszek Plach. Ostatecznie mecz skończył się wynikiem 0:0.
Brakowało jakości
Podczas pomeczowej konferencji prasowej trener Kolejorza mówił o ogromnym rozczarowaniu i braku jakości na boisku.
– Brakowało jakości, zwłaszcza przy piłce. Piast bronił bardzo dobrze i wąsko. Nie znaleźliśmy miejsca między defensorami i prawie nic nie wykreowaliśmy. Ostatnie 20 minut było lepsze, ale koniec końców nie mieliśmy wystarczająco jakości, więc ten mecz jest dla mnie rozczarowaniem. Jeśli nie możesz wygrać, to musisz wyrwać punkt – skomentował Niels Frederiksen.
Remis nie był jednak wynikiem, który usatysfakcjonował Duńczyka. Przyznał, że jego piłkarze grali zbyt wolno i nie szukali przestrzeni. Nie jest to styl gry, do którego Lech przyzwyczaił swoich kibiców. W ostatnich meczach Kolejorz tworzył mnóstwo sytuacji i zachwycał szybkim rozegraniem piłki pod polem karnym rywali.
„Chcielibyśmy grać w Europie”
Jeden z dziennikarzy podczas konferencji prasowej zapytał również o to, czy gra raz w tygodniu jest przewagą Lecha nad takimi zespołami jak Jagiellonia i Legia, które rozgrywają również mecze w Europie.
– Zawodnicy lubią grać i są przygotowani do tego, żeby grać dwa razy w tygodniu. To nie jest dla nas korzyść, że gramy raz, a rywale grają częściej. Chcielibyśmy być w Pucharze Polski i grać w Europie – podsumował Duńczyk.
Na razie szanse na grę w europejskich pucharach są spore. Lech zakończył rok na pierwszym miejscu w tabeli z przewagą pięciu punktów nad Rakowem Częstochowa, który ma jednak jeszcze jedno spotkanie do rozegrania. Na pewno utrzyma się jednak przewaga aż ośmiu punktów nad czwartą Cracovią Kraków.