W minionym roku Polaków zaskoczyła wysokość premii jakie przyznali sobie ministrowie rządu PiS. Część nagród sięgała niemal 100 tysięcy złotych. „Te pieniądze im się po prostu należały” – krzyczała z mównicy ówczesna premier, a kilka dni później Jarosław Kaczyński kazał premie przekazać Caritas. Nie wszyscy jednak ministrowie chcą odpowiedzieć na pytanie – czy to zrobili?
W sumie nagrody dla ministrów kosztowały Polaków 1.5 miliona złotych, dla poszczególnych polityków wynosiły między 60 a 80 tysięcy złotych. Najpierw PiS żarliwie bronił przyznania premii. Beata Szydło z sejmowej mównicy krzyczała, że „te pieniądze im się po prostu należały”. Badani opinii publicznej pokazywały jednak, że dla tak wysokich nagród akceptacji społecznej nie ma. Dlatego Jarosław Kaczyński (prezes partii PiS) kazał ministrom pieniądze przekazać, ale nie do budżetu państwa, tylko na Caritas.
W tym tygodniu pojawiła się jednak poważna wątpliwość, czy wszyscy ministrowie faktycznie przekazali pieniądze Caritas. Najwięcej wątpliwości budzi zachowanie Jana Szyszko byłego ministra środowiska. Gdy reporter Rzeczpospolitej zadzwonił do ministra, z pytanie, czy przekazał pieniądze z premii na Caritas, Szyszko odpowiedział z „Panem Bogiem” i się rozłączył. Rzeczpospolita próbowała też dowiedzieć się, czy premie oddała była minister cyfryzacji, ale nie udało się gazecie z nią skontaktować. Anna Streżyńska wcześniej nie upubliczniła dowodu wpłaty pieniędzy na Caritas.
Więcej o premiach, które mogły nie zostać zwrócone pisze Rzeczpospolita TUTAJ