„Mecz pomiędzy drużynami Legii Warszawa i Lecha Poznań z całą pewnością zapadnie głęboko w pamięci poznańskich kibiców. Niestety, powodem nie jest sportowa rywalizacja, a zachowanie policji” – napisali kibice Kolejorza w swoim oświadczeniu.
Nie milkną echa meczu Legii Warszawa z Lechem Poznań, do którego doszło 12 listopada w stolicy. Jeszcze zanim się rozpoczął, w mediach społecznościowych można było zobaczyć, że kontrole wchodzących na stadion kibiców z Poznania były dość szczegółowe. Kibice Kolejorza musieli nawet zdejmować buty.
W środę, 15 listopada sympatycy Lecha wrócili do sprawy. „Bez jakiejkolwiek przyczyny kibice byli wulgarnie wyzywani i poniżani przez funkcjonariuszy policji. Kontrola osobista urągała ludzkiej godności. Rzucanie kibicami o barierki i płoty, dotykanie narządów intymnych mężczyzn, kobiet i osób niepełnoletnich – oraz głośnie i złośliwe komentowanie ich wyglądu. Rozbieranie, zmuszanie do ściągania butów w miejscu publicznym i do tego nieprzeznaczonym, zaglądanie do portfeli, przeliczanie pieniędzy, bicie w tył głowy, a także użycie bez uzasadnienia gazu wobec kibiców będących w pociągu – wszystko to w akompaniamencie 'k…w’, 'ch..w’, a przede wszystkim gromkiego śmiechu i (jak widać) doskonałej zabawy warszawskich policjantów. A to tylko niektóre z 'atrakcji’, jakie zostały przygotowane dla lechitów” – napisał w mediach społecznościowych zarząd Stowarzyszenie Kibiców Kolejorz.
Kibice podkreślili, że nie był to odosobniony przypadek. „W podobny sposób traktowani byli między innymi kibice Górnika Zabrze, Widzewa Łódź, Rakowa Częstochowa i Stali Mielec. Tolerowanie patologicznych zachowań funkcjonariuszy warszawskiej policji nie może przejść do sportowych i organizacyjnych standardów. Dlatego zwracamy się do uprawnionych do tego organów państwowych, a także Polskiego Związku Piłki Nożnej, Ekstraklasy, Lecha Poznań, a także Legii Warszawa o odpowiednią reakcję na zaistniałą sytuację i należyte ukaranie prowodyrów zajść” – zaapelowali.
Relacje kibiców
Wcześniej kibice poprosili o relacje sympatyków, którzy byli na niedzielnym meczu. „W Warszawie zabrano mnie na rewizję osobistą. Dwie policjantki były strasznie bezczelne. Przetrzepały mi wszystko (…). Powiedziały mi, że mam być grzeczna, bo inaczej to się dla mnie skończy. Po czym odsunęła mi kołnierzyk i od góry włożyła rękę piersi. Zaczęła mnie macać” – napisała jedna z kibicek.
„Wczoraj policja mnie szarpała na bramkach i zaglądała do bielizny. Nie wiem, co z tym zrobić, ale jak dla mnie to jest chore, że tak 15-latkowi robili” – relacjonował nastoletni sympatyk Lecha.
„Wchodząc na stadion w niedzielę, policjant wziął mnie za ubrania. Szarpiąc pod płot, wziął mi wszystkie papierosy (…). Kazał zdejmować skarpetki i wyciągać wkładki, po czym wziął mój portfel i liczył pieniądze” – opisywał kolejny kibic.
„Miałem wątpliwą przyjemność uczestniczyć w przeszukaniu przez smutnego pana w białym kasku. Co prawda, w gacie mi nie zaglądał, lecz saszka była sprawdzona dokładnie każda przegródka tak samo jak portfel” – czytamy w kolejnej relacji.
„Wziąłem pierwszy raz syna na mecz Legii (…). Najgorsze wkładanie łap w spodnie 16-latków” – napisano.
Tłumaczenie policji
Mecz w stolicy był spotkaniem podwyższonego ryzyka. W niedzielę policja postanowiła wytłumaczyć publicznie, skąd wynikały przeprowadzone kontrole i jaki był ich efekt.
„Są jajka z niespodzianką, jak się okazuje, z niespodzianką mogą być również buty. Przed meczem Legii z Lechem zabezpieczono duże ilości wyrobów pirotechnicznych. Dlatego też zadbaliśmy o to, by kontrole były bardzo skrupulatne” – poinformowała stołeczna policja.
Umieszczono również zdjęcie, z którego wynika, że niektórzy kibice w specjalnych skrytkach w podeszwach butów próbowali wnieść na stadion zakazane środki pirotechniczne.
Przekazano informację o zatrzymaniu 20 osób.