Ustawa antyhałasowa działa w Poznaniu od listopada 2016 roku. W ciągu ostatniego roku sądy nałożyły za jej złamanie trzy kary o łącznej wartości 450 złotych. To czy hałas przekracza normy stwierdzali policjanci, którzy byli wzywani na miejsce.
O to, w jaki sposób realizowana jest poznańska “uchwała antyhałasowa” zapytał władze miasta, radny Andrzej Rataj.
Apele o dalsze działania są stale ponawiane podczas różnych spotkań z władzami ze względu na kolejne sygnały o nadal istniejących problemach, zwłaszcza w rejonie Starego Rynku oraz w miejscach, gdzie znajdują się lokale rozrywkowe. – czytamy w interpelacji radnego Rataja.
Jak się okazuje w ciągu ostatniego roku policja i straż miejska interweniowała w przypadku hałasów ponad dwieście razy, funkcjonariusze wystawili trzynaście mandatów a jedenaście spraw zostało skierowanych do dalszego rozpatrzenia. To mundurowi po przybyciu na interwencje stwierdzają, czy hałas przekracza normę czy nie. Uchwała nie określa konkretnych wartości hałasu, jaki jest dopuszczalny.
Sądy w ciągu ostatnich 12 miesięcy trzy razy ukarały właścicieli lokali. Łączna kwota nałożonych kar to 450 złotych. O tym, że kary są za niskie by realnie ograniczyć hałas pisze zastępca prezydenta miasta Mariusz Wiśniewski.
Niewątpliwie większą skuteczność funkcjonowania uchwały można by osiągnąć, gdyby nakładane kary były zdecydowanie wyższe. Wysokość grzywien nie stanowi dla tych przedsiębiorców dotkliwej kary – często osiągają one wielokrotnie wyższe dzienne zyski niż kwota zasądzonej grzywny. – twierdzi Mariusz Wiśniewski
Miasto nie ma wpływu na wysokość zasądzanych kar, jednak oprócz mandatów oraz kierowania spraw do wymiaru sprawiedliwości jest inne narzędzie, które w realny sposób może mieć wpływ na przestrzeganie miejskich zasad. Właściciele lokali, którzy zostaną ukarani mandatem minimum dwukrotnie w ciągu jednego roku nie mogą otrzymać zgody na organizację ogródka gastronomicznego w przyszłym sezonie. To rozwiązanie, które praktykuje urząd miasta.