Już jutro Lech Poznań rozegra swój pierwszy mecz w eliminacjach do Ligi Mistrzów. To kolejne podejście Kolejorza do europejskich pucharów. Ostatnim razem dużym problemem, nie tylko dla Lecha, ale dla wielu polskich zespołów, okazało się pogodzenie gry w lidze i w pucharach. Mocno odczuła to w poprzednim sezonie Legia Warszawa.
Już początek tegorocznych rozgrywek będzie dla Kolejorza bardzo intensywny. Jutro Lech zagra na swoim stadionie z Karabachem Agdam. Zaledwie 4 dni później, 9 lipca niebiesko-biali rozegrają finał Superpucharu Polski z Rakowem. Zespół z Częstochowy najpierw nie zgodził się na przesunięcie terminu meczu, a później umieścił w Poznaniu prowokujący billboard.
12 lipca natomiast Lech zagra rewanż z Karabachem w Baku, a 4 dni później 1. kolejkę Ekstraklasy ze Stalą Mielec. Nowy szkoleniowiec Lecha wydaje się jednak być przygotowany na tak napięty terminarz.
Mamy dobry zespół, lepszy niż dwa lata temu i to nie tylko wyjściowa jedenastka. Przygotowujemy się na grę na dwóch frontach, dlatego też ściągnęliśmy kolejnych dwóch zawodników. Robimy to po to, żeby móc przygotować dwa silne zespoły, które będą mogły grać w lidze i w pucharach. – powiedział trener van den Brom.
Jeśli Lech przejdzie do kolejnej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów, sytuacje takie, jak ta przy okazji meczu z Rakowem mogą zdarzać się częściej. Liga oraz inne kluby Ekstraklasy często nie zgadzają się na przekładanie spotkań. Nawet jeśli wiąże się z tym korzyść dla ogółu polskiej piłki.
Na ogół dobrze jest mieć tydzień pomiędzy meczami. Jednak jeśli chcemy grać w Europie, musimy się pogodzić z napiętym kalendarzem, musimy grać co 3 dni. Próbowaliśmy tego 2 lata temu i było to bardzo trudne. Mieliśmy problemy w lidze. Teraz mamy lepszy skład i rok więcej doświadczenia. – skomentował Mikael Ishak.