Dziś odbyło się spotkanie z mieszkańcami Starołęki dotyczące przebiegu linii Kolei Dużych Prędkości, którą budować chce rząd.
Już początek był burzliwy, poznaniacy bali się o swoje domy i posesje. Kilka głosów z sali zasugerowało, że organizatorzy nie poinformowali w odpowiedni sposób o spotkaniu. “Jesteśmy tu przypadkiem” – krzyknął jeden z uczestników. Planiści odpowiedzialni za studium projektowe twierdzą, że informacje o konsultacjach wysłali do Urzędu Miasta. Stosowną informację umieścili również na stronie Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Jak ma działać Kolej Dużych Prędkości?
Docelowo pociągi na trasie Poznań – Sieradz mają osiągać prędkości nawet do 350 km/h. Aby jednak było to możliwe, trasa musi być zaprojektowana w taki sposób, żeby była jak najprostsza. W dodatku ma być ona dwutorowa. Sprawia to, że praktycznie niemożliwe jest zaplanowanie tej trasy, bez planowanych wywłaszczeń. Kolejnym utrudnieniem jest to, że tory nie mogą przecinać się z drogami – muszą prowadzić pod, albo nad nimi.
Specjalna mapa przygotowana przez planistów ukazuje skalę problemu. Najbardziej niepokojące dla mieszkańców (poza czerwonymi liniami oznaczającymi nowy rozkład torowisk) były turkusowe linie. Według legendy pokazywały one planowany obszar inwestycji. Jak jednak uspokoili planiści, pokazuje ona jedynie przestrzeń wyznaczoną dla wykonawcy. Nie będzie on w niej ani nic budował, ani niczego burzył.
Rozwiązaniem satysfakcjonującym większość mieszkańców byłaby budowa tunelu i poprowadzenia torów pod ziemią. Na to jednak nie wyraził zgody Aquanet, przez którego teren przechodzić będzie planowana inwestycja. Firma boi się o uszkodzenie punktu poboru wody, co skutkowałoby tym, że duża część poznaniaków nie miałaby jej w kranie. Poza tym zwiększyłoby to koszt inwestycji nawet 10-krotnie
Wywłaszczenia, wyburzenia, utrudnienia.
Spora część mieszkańców szczegółowo dopytywała o swoje posesje. Domy przy ulicy Wrzosowej już teraz znajdują się blisko torów. Nowa linia znajdowałaby się według mapy 10 metrów od budynków. Właścicielka jednego z nich zaprotestowała jednak, że mapa źle oddaje odległości. Według niej w rzeczywistości byłoby to zaledwie 5 metrów. W takiej sytuacji wykonawca zobowiązany jest wybudować ekrany dźwiękochłonne.
Zaniepokojeni byli także mieszkańcy ulicy Lipowej. Stojące tam domy pochodzą nawet z 1909 roku. Lokatorzy zaniepokojeni są o drgania spowodowane przez pociągi oraz o zajęcie części ogrodów. Inwestorzy wyjaśniają, że pociągi w tym fragmencie nie będą jeździły z większą prędkością niż 120 km/h, czyli nie szybciej niż teraz.
Staramy się wypracować takie rozwiązanie, żeby zająć jak najmniejszy teren, ale nie jest możliwe przeprowadzenie nowej inwestycji bez zajęcia terenu. – powiedział Sebastian Piątkowski, członek zespołu planistycznego.
Dużo odpowiedzi, jeszcze więcej pytań.
Choć wiele z wątpliwości mieszkańców zostało rozwianych, planiści byli w stanie odpowiedzieć na zaledwie część ich pytań. Na tym etapie projekt jest jedynie przedstawiany władzom, spółkom i mieszkańcom. Będzie jeszcze wielokrotnie zmieniany i udoskonalany. Wciąż jednak nie wiadomo czy zostanie zaakceptowany. Mieszkańcy będą zmuszeni żyć w niepokoju aż do 2025 roku, kiedy to zostanie wydana decyzja środowiskowa.