Sytuacja spółki, jako przewoźnika autobusowego, jest bardzo trudna. Miasto przejęło PKS Poznań od Skarbu Państwa w 2010 roku i opracowało plan jej rozwoju. Mimo to spółka nadal przynosi straty: tylko w 2017 roku było to 5,5 mln zł.
Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania, spotkał się w poniedziałek z pracownikami PKS Poznań S.A. W związku z trudną sytuacją finansową spółki i brakiem możliwości kontynuowania działalności w dotychczasowej formie, Miasto stanęło przed koniecznością podjęcia natychmiastowych działań.
Jednym z wariantów odnośnie przyszłości PKS Poznań jest podział spółki — czyli wydzielenie trzech tzw. Zorganizowanych Części Przedsiębiorstwa. W praktyce oznacza to, że MPK Poznań przejęłaby autobusy,
busy, pojazdy techniczne, samochody ciężarowe i osobowe oraz elementy zaplecza serwisowego. Tam pracę znaleźliby także kierowcy, pracownicy stacji obsługi, dyspozytorzy. Nikt nie straciłby zatrudnienia — chyba że odmówiłby przejścia i z własnej woli rozwiązał stosunek pracy. Natomiast dworcem PKS zarządzałby ZKZL.
W ostatnich dniach Prawo i Sprawiedliwość ogłosiło pomysł dofinansowania nierentownych połączeń PKS. Urzędnicy z Poznania nie wierzą, że przepisy w tej sprawie zostaną szybko przyjęte.
Jak powiedziała portalowi radiopoznan.fm Beata Kocięcka dyrektor Biura Nadzoru Właścicielskiego w Urzędzie Miasta — projekt przepisów wisi na stronach rządu od lutego 2018. Skoro przez rok nic się nie wydarzyło, to trudno uwierzyć, że przez miesiąc cokolwiek się wydarzy. Prezydent miasta jako odpowiedzialny akcjonariusz spółki nie może doprowadzić do sytuacji, że zarząd spółki będzie zobowiązany ogłosić upadłość.
Decyzję w sprawie likwidacji PKS muszą podjąć radni z Poznania.