Rok szkolny 2022/2023 był jednym z najtrudniejszych okresów zarówno dla uczniów i uczennic poznańskich szkół, jak i dla ich nauczycieli. Ci pierwsi musieli ponownie wejść w tryb nauki stacjonarnej. Od początku zawiązać więzi przerwane w wyniku pandemii i zdalnego nauczania. Nowym wyzwaniem było też zintegrowanie się z nowymi kolegami i koleżankami, uciekającymi zza Bugu przed wojną. Z kolei nauczyciele cierpieli z powodu niedofinansowania oświaty: niskich płac, nadgodzin i wypalenia zawodowego.
Niskie płace i nadgodziny
Nierozwiązanym problemem, w znaczącym stopniu wpływającym na oświatę, jest brak odpowiedniego dofinansowania nauczycieli i nauczycielek. Jak wyjaśnia Małgorzata Kowzan, prezes Okręgu Wielkopolskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego, brak godnej pensji powoduje, że pedagodzy czują się niedoceniani i zagrożeni wypaleniem zawodowym. Obecnie średnia wieku nauczycieli wynosi ok. 50 lat. Młodzi studenci, absolwenci uniwersytetów nie chcą pracować w zawodzie, bo wiedzą, że na start zarobią 3690 brutto. Od 1 lipca będzie to tylko o 90 zł więcej niż wynosi wynagrodzenie minimalne.
– Wynagrodzenie nie zachęca młodych ludzi do podjęcia tej pracy, dlatego nauczycielami zostają teraz idealiści. Grupa nauczycieli, tych starszych, doświadczonych, coraz częściej cierpi na wypalenie zawodowe. To pokazuje, że młodych nie ma, a starsi są już blisko wieku emerytalnego. Jak odejdą, nie będzie miał kto uczyć w szkołach – kwituje Kowzan.
Związek Nauczycielstwa Polskiego dąży do tego, żeby wynagrodzenie wzrastało. Jego przedstawiciele przygotowali projekt zmian w Karcie Nauczyciela. 31 marca posłowie opozycji go złożyli. Projekt gwarantuje wzrost wynagrodzenia od 1 lipca o 20 proc. Byłby to realny wzrost, a nie ten, który nauczyciele otrzymali od 1 stycznia wynoszący 7,8 proc., niepokrywający inflacji.
– Nie pamiętam, kiedy nasze pensje były atrakcyjne. Mówi się, że to praca dla hobbystów lub nauczycieli i nauczycielek, którzy mają bogatych partnerów, partnerki. To przykre, bo choć wielu zrezygnowało, to wciąż pracuje wielu świetnych nauczycieli. Zapotrzebowanie jest ogromne, choć minister Czarnek notorycznie zbywa śmiechem tę potrzebę. Podwyżki to coś, czym powinni zająć się posłowie, ale oczywiście tego nie zrobią, bo im się nie opłaca. Mają inne kiełbasy wyborcze – podsumowuje Agnieszka Jankowiak-Maik, nauczycielka publicznej szkoły podstawowej Cogito w Poznaniu.
Czas wielkich zmian
Pandemia wywróciła edukację do góry nogami. Uczniowie i nauczycielie musieli poznać się na nowo i sprostać rzeczywistości, w której nie było spotkań twarzą w twarz. W takich sytuacjach nie wszystko zależało od mobilizacji nauczycieli i samozaparcia uczniów. Każdy miał inną sytuację. Najszczęśliwsi byli ci, którzy mieli komputer na wyłączność i nie musieli dzielić go np. z bratem lub siostrą. Komputer przecież stał się głównym narzędziem nauki (dla uczniów) i pracy (dla nauczycieli). Do lamusa odeszło przepytywanie przy tablicy. Teraz wszystko odbywało się w trybie cyfrowym. Jeśli łączność była słaba, to kontakt się urywał. Tak samo, jak dziecięce przyjaźnie.
– Zauważone przez nas problemy młodzieży po zakończeniu okresu zdalnej nauki to m.in. te w odbudowaniu kontaktów rówieśniczych. Uczniowie bardzo chcieli spędzać ze sobą więcej czasu. Zauważyliśmy większą liczbę uczniów i uczennic zmagających się z trudnym stanem emocjonalnym i depresją – wyjaśnia nam Jerzy Małecki, dyrektor z Zespołu Szkół Łączności w Poznaniu i dodaje: – Dla wielu osób czas nauki zdalnej okazał się trudny ze względu na skomplikowaną sytuację rodzinną, np. trudne warunki mieszkaniowe, brak komfortu sprzyjającego nauce. Problemem okazała się również weryfikacja wiedzy po pandemii i zaległości w nauce.
Jakby tego było mało, poznańskie szkoły musiały się zmierzyć z wyzwaniem, które dotąd było im obce. Po 24 lutego 2022 roku, czyli po agresji Rosji na Ukrainę, do poznańskich szkół zaczęły uczęszczać ukraińskie dzieci. Był to moment przełomowy. Z jednej strony trzeba było odbudować relacje po pandemicznym nauczaniu zdalnym, a z drugiej zintegrować klasy międzykulturowe i międzynarodowe.
Jak poinformowało nas Kuratorium Oświaty w Poznaniu, we wszystkich typach szkół w stolicy Wielkopolski uczy się łącznie 4 328 ukraińskich uczniów, z czego 579 w oddziałach przygotowawczych.
– Wyzwaniem nadchodzącego roku szkolnego będzie wciąż sytuacja związana z wojną w Ukrainie. Część dzieci przebywających w Polsce uczy się zdalnie w ukraińskim systemie oświaty. Wybór polskiego lub ukraińskiego systemu należy do ich rodziców, którzy mają obowiązek poinformować szkołę o swojej decyzji. Oznacza to, że organ prowadzący szkołę, znając liczbę mieszkających na terenie gminy Ukraińców, posiada wiedzę, ilu z nich uczy się w polskim, a ilu w ukraińskim systemie oświaty – wyjaśnia Magdalena Miczek, rzeczniczka prasowa Kuratorium Oświaty w Poznaniu i dodaje: – Przedłużający się konflikt zbrojny może spowodować, że dzieci, które pobierają naukę zdalnie w języku ukraińskim, od września rozpoczną naukę w polskich szkołach, co może zwiększyć zapotrzebowanie na oddziały przygotowawcze oraz na nauczycieli czy pomoc nauczyciela.
Jednocześnie Magdalena Miczek dodała, że dane pozyskane ze szkół „napawają spokojem, ponieważ poznańskie szkoły są gotowe utworzyć kolejne oddziały przygotowawcze, do których będą mogli zostać przyjęci uczniowie cudzoziemscy”.
Problemem nie ma być też tzw. półtora rocznika. Z tym samorząd mierzył się już w tym roku. Nauczony tegorocznym doświadczeniem ma zapewnić łącznie 14,5 tys. miejsc, z czego ponad 12 tys. w samym Poznaniu. Jednak to nie uspokaja uczniów.
– Rodzice są zdruzgotani, widząc, że młodzi ludzie stresują się, że w żadnej szkole nie będzie dla nich miejsca. W placówce, w której wcześniej uczyłam, powstanie sześć nowych oddziałów. W niektórych dziesięć. Myślę, że będzie to ciekawy rok dla szkół średnich – mówi nam Agnieszka Jankowiak-Maik i kontynuuje: – Obawiam się, że we wrześniu gdy zobaczymy plany lekcji, złapiemy się za głowę. Nie da się podwoić klas w budynkach, które były budowane z myślą o mniejszej liczbie uczniów. Jeśli się da, zajęcia będą trwać do późna. Dzieci nie będą miały zajęć od godz. 7 do 20, ale nauczyciele już tak.
Sukces wbrew przeciwnościom
Sukces Julii, Natalii i Mateusza, absolwentów poznańskiej Dwójki, udowadnia, że pomimo różnych przeciwności można wiele się nauczyć. Dzięki swojej determinacji i zaangażowaniu, trójka licealistów z Poznania osiągnęła spektakularny sukces, zdobywając miejsca na jednych z najbardziej renomowanych uczelni na świecie, takich jak Harvard, Cambridge, Columbia i London School of Economics.
Ci młodzi ludzie, którzy ukończyli program IB (International Baccalaureate) w II LO w Poznaniu, otrzymali wyjątkową szansę na kontynuowanie swojej edukacji na światowym poziomie. IB to ambitny program nauczania w liceum ogólnokształcącym, prowadzony w języku angielskim, francuskim lub hiszpańskim, który kończy się egzaminem maturalnym.
Julia Sokólska zafascynowana prawem i stosunkami międzynarodowymi może studiować na Uniwersytecie Cambridge lub na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku. Natalia Siwek została przyjęta na Harvard, gdzie zamierza połączyć nauki polityczne i komputerowe. Mateusz Mikołajczak dostał się na London School of Economics, gdzie planuje pogłębiać swoje zainteresowania z zakresu ekonomii, statystyki i matematyki.
Aby osiągnąć taki sukces i dostać się na tak prestiżowe uczelnie, konieczne było wykazanie się wybitnymi osiągnięciami, takimi jak udział w olimpiadach i doskonałe wyniki w nauce. Ponadto, wymagane było przejście przez rozmowy rekrutacyjne, napisanie listu motywacyjnego oraz zdanie egzaminów wstępnych.
– Szkoła służy do stwarzania możliwości rozwoju i bardzo się cieszę, że jesteśmy w stanie zapewnić je naszym uczniom. Dzięki temu młodzi ludzie mogą rozwijać swoje pasje i zainteresowania. Zależy mi na budowaniu szkoły dla ambitnych i bardzo dobrych uczniów – stwierdziła Małgorzata Dembska, dyrektorka II LO.
Czytaj też: Napisał książkę, którą zachwycili się Polacy. Specjalnie dla fanów przyjechał z Japonii do Poznania