Historia każdego z tych zwierząt to nie tylko wielkie cierpienie z powodu wojny, ale też eksploatacja naturalnego dziedzictwa przyrodniczego – informuje poznańskie Zoo. Od początku wojny w Ukrainie udało się ewakuować prawie 200 zwierząt.
Nowi goście poznańskiego Zoo
Poznańskie Zoo już na początku wojny w Ukrainie szybko ruszyło z pomocą dla zwierząt przebywających w tamtejszych ogrodach zoologicznych. Kilka dni temu do Poznania trafili kolejni podopieczni – lwy, lwiątka, lampart i niedźwiedź himalajski.
Za kierownicą Natalia Popova, na pokładzie 4 dorosłe lwy, niedźwiedź himalajski oraz 4 małe lwiątka i mały lampart. Wszyscy są potwornie zmęczeni wieloma godzinami odprawy i setkami kilometrów, ale zanim przystąpimy do rozładunku i rozlokowania zwierząt musimy pilnie nakarmić bardzo głodne maluchy – relacjonowali pracownicy poznańskiego ZOO we wtorek.
Zagrożeniem nie tylko wojna
Zwierzęta uciekały nie tylko przed okrucieństwami wojny, ale także przed nielegalną sprzedażą na czarnym rynku, czy złymi warunkami. Pracownicy poznańskie ZOO podkreślają, że historia poprzedzająca ewakuację kolejnych zwierząt z Ukrainy jest dużo szersza.
Jej tłem jest czarny rynek handlu zwierzętami, brak egzekwowania praw zwierząt, brak dobrostanu i posiadanie zwierząt gatunków dzikich i egzotycznych przez osoby prywatne , menażerie i złe zoo.
Lwiątka miały być maskotkami
Na świecie codziennie cierpi wiele zwierząt – w tym gatunki zagrożone wyginięciem i objęte ochroną konwencji waszyngtońskiej CITES. Lwiątka, które trafiły we wtorek do Poznania miały być sprzedane jako maskotki lub narzędzia do zarabiania pieniędzy. Niedźwiedź Jampol umierał w maleńkiej klatce na terenie walk w Ukrainie.
To ocalenie nie tylko naszego człowieczeństwa ale wymierne działanie na rzecz zachowania bioróżnorodności i uniemożliwienie handlu zwierzętami na czarnym rynku – podsumowuje poznańskie Zoo.