Według poznańskiego posła, wiceminister infrastruktury Grzegorz Witkowski, naraził obywateli na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Podczas konferencji prasowej Witkowski twierdził, że bez problemu byłby w stanie wejść do wody w skażonej Odrze. Tego jednak ostatecznie nie zrobił.
Zatrucie Odry to jedna z największych katastrof ekologicznych w Polsce. Wędkarze wyłowili z rzeki już ponad 8 ton śniętych ryb. Ekolodzy wskazują, że kolejne gatunki zwierząt będą ginąć, między innymi czaple, bieliki czy wydry. Ponadto niemieckie media doniosły o ogromnej ilości rtęci w wodzie.
Występowanie tego pierwiastka w takim stężeniu może łatwo doprowadzić do zniszczenia ekosystemu na dziesiątki lat. Dla człowieka śmiertelna dawka rtęci to od 0,2 do 0,4 grama. W Niemczech władze wydały więc oficjalne ostrzeżenie przed kontaktem z wodą. Zalecenie, by unikać wody z Odry, wydał Frankfurt nad Odrą oraz powiat Märkisch-Oderland.
Śmierć lub paraliż układu nerwowego wydaje się jednak nie być niczym strasznym dla wiceministra infrastruktury Grzegorza Witkowskiego. Podczas konferencji prasowej zorganizowanej przy Odrze, której przysłuchiwali się mieszkańcy, zapewnił on, że jest w stanie sam wejść do wody. Ostatecznie tego jednak nie zrobił.
(głos kobiety) My edukujemy dzieci na temat Odry, czy możemy w sobotę iść z dziećmi nad rzekę i prowadzić zajęcia nad wodą?
Wiceminister Grzegorz Witkowski: Tak, możecie.
(pytanie) – A wejdzie pan sam do wody?
Wiceminister Grzegorz Witkowski: Tak, wejdę.
(pytanie) – Pan wejdzie do wody? To proszę, zapraszamy.
Wiceminister Grzegorz Witkowski: Ja wejdę, naprawdę, tylko dajcie mi się przebrać.
Adam Szłapka tę wypowiedź ministra uznał za niebezpieczną i noszącą znamiona przestępstwa.
Jego słowa stoją w sprzeczności z apelami instytucji publicznych, które wzywają do niekorzystania z rzeki. Jako przedstawiciel rządu naraża tym samym obywateli na ryzyko utraty zdrowia i życia. – napisał w uzasadnieniu zawiadomienia.
Poznańskiemu posłowi nie spodobało się również to, że rząd nie powiadomił obywateli o niebezpieczeństwie związanym z zatruciem rzeki, za pomocą Alertu RCB. Jak wskazał, wcześniej używano go w sprawach dużo mniejszego kalibru, a nawet jako narzędzie agitacji politycznej.