Zakończyła się tegoroczna edycja Festiwalu Malta, a Kolektyw Analog kieruje list otwarty do dyrektora, Michała Merczyńskiego. Dość hipokryzji! podkreślają członkowie.
Przedstawiciele Kolektywu Analog napisali list otwarty do dyrektora Festiwalu Teatralnego Malta, Michała Merczyńskiego. Uważają, że podczas festiwalu miały miejsce niepokojące sytuacje, na które się nie zgadzają. Przywołują manifest programowy wydarzenia, w którym możemy przeczytać:
W ostatnich latach sztuka i kultura stają się domeną solidarności i wsparcia – nie inaczej swoją rolę powinien widzieć festiwal teatralny. (…) Wojna w Ukrainie wzmocniła naszą potrzebę stworzenia festiwalu będącego przestrzenią upodmiotowienia i radykalnego zbiorowego marzenia o bardziej równościowym jutrze.
Następnie przypominają oświadczenie zespołu spektaklu „Nastia” realizowanego przez ukraińskich, białoruskich i polskich twórców i zaproszonego na tegoroczny Malta Festival. Artyści dowiedzieli się o odwołaniu ich przedstawienia. W odpowiedzi na manifest Malty, w swoim wideo zapytali: O jakiej solidarności i o jakim wsparciu Państwo mówicie, skoro na niespełna trzy tygodnie przed naszym przyjazdem odwołujecie Państwo nasz spektakl?
Przywołują także oświadczenie ukraińskiej reżyserki i performerki Victorii Myronyuk, która wycofała się z pracy przy festiwalu.
W komunikacji z festiwalem czułam się lekceważona, to wszystko doprowadziło mnie do stresu i pogorszenia stanu fizycznego – pisała Myronyuk.
Wkrótce pod postem reżyserki pojawiła się odpowiedź Moniki Wińczyk – artystki i aktywistki, członkini poznańskiego Kolektywu Grupa Analog, w skład którego wchodzą Ukrainki, Białorusinki i Polki. Jako przedstawicielka kolektywu poinformowała, że grupa w geście solidarności z twórcami i twórczyniami „Nastii” oraz z Victorią Myronyouk, wycofuje się z udziału w festiwalu.
Na końcu, członkowie kolektywu podkreślają, że w Poznaniu mieszkają osoby, w tym także dzieci, które doświadczyły ostrzałów i wybuchów, a podczas inauguracyjnej parady pojawiły się fajerwerki i sztuczne wybuchy.
Nie potrzeba nam atrakcyjnych medialnych deklaracji, ale autentycznej empatii wobec osób, których świat runął w gruzach przez najokrutniejszy przejaw agresji – wojnę – zwracają się podpisani pod listem do Michała Merczyńskiego.