Prokuratura postawiła zarzuty mężczyźnie, którzy rzucał petardy w okolicy torowiska. Policja zatrzymała go po tym, jak przez kilka godzin musiała przeszukiwać teren wokół torów kolejowych. Mężczyzna za swoje działania odpowie przed sądem.
Policjanci aresztowali 43-latka wieczorem piątego grudnia. Mężczyzna miał rzucać petardy na torowisko w pobliżu ulicy Bałtyckiej. Zaniepokojony hałasem dróżnik zawiadomił policję. Ta zjawiła się na miejscu w asyście strażaków oraz wojska. Służby przez kilka godzin przeszukiwały teren, a ruch pociągów był wstrzymany. Po przeszukaniu mieszkania mężczyzny okazało się, że trzymał w nim kilkaset petard.
– Mężczyzna usłyszał zarzut używania środków pirotechnicznych bez pozwolenia. Wobec niego zastosowany zostanie dozór policyjny. Podejrzany został zwolniony do domu po przesłuchaniu, przed sądem odpowie z wolnej stopy – przekazuje inspektor Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy wielkopolskiej policji.
Polskie służby, w tym policja, prowadzą akcję monitorowania torowisk kolejowych po tym, jak na trasie Warszawa–Lublin doszło do aktów dywersji. Rząd wprowadził trzeci stopień zagrożenia CHARLIE. To niemal najwyższy poziom w czterostopniowej skali i zobowiązuje służby do wzmożonej czujności. Policjanci apelują, by nie wchodzić na tereny w pobliżu torowisk.
Czytaj także: Brutalny atak na gospodarstwo agroturystyczne. Ciała zwierząt pływały w stawie. Właściciele nie chcą pomocy policji





