Lech awansuje w Pucharze Polski. Męczył się z klubem z piątej klasy rozgrywek

Po przegranej na Gibraltarze trener Lecha Poznań wyciągnął wnioski. W wyjściowej jedenastce nie zabrakło chociażby Mikaela Ishaka. Silny skład zapewnił awans do 1/8 finału, jednak biorąc pod uwagę, że Gryf Słupsk rozgrywa swoje mecze w czwartej lidze, styl zwycięstwa nie daje powodów do radości.

Mecz odbył się na stadionie w Słupsku. Zawodnikom obu drużyn w grze na pewno nie pomagał stan murawy, która szczególnie w polach karnych nie przypominała zielonych dywanów znanych z najwyższych klas rozgrywek. Piłkarze Lecha musieli poradzić sobie również bez kibiców. Decyzję o tym, że fani Kolejorza nie będą mogli wejść na stadion, podjął miejscowy komendant policji.

Lech zdecydowanie zdominował spotkanie. Pierwsze trafienie w 19 minucie zaliczył Filip Jagiełło. Prowadzenie na dwa do zera podwyższył Joel Pereira. Od 34 minuty spotkania mogło wydawać się, że zwycięstwo Lecha nie będzie zagrożone. Z podobnego założenia wyszedł zapewne trener Niels Frederiksen, który w trakcie przerwy zdjął z boiska Ishaka oraz zdobywcę pierwszego gola – Filipa Jagiełłę.

Wkrótce po wznowieniu spotkania piłkarze ze Słupska zaskoczyli poznaniaków i zdobyli gola kontaktowego. W 54 minucie po strzale Damiana Wojdy piłkę z siatki wyciągał Bartosz Mrozek. Na cztery minuty przed końcem regulaminowego czasu gry kibice gospodarzy przeżyli chwilę euforii. Ich zawodnikom udało się ponownie umieścić piłkę w bramce Kolejorza, jednak sędzia dopatrzył się spalonego i wynik pozostał już bez zmian aż do ostatniego gwizdka. W trakcie meczu Lechici zaliczyli również dwa spalone.

Ciężko wywalczony awans

Kolejorz wraca do Poznania z awansem do 1/8 finału Pucharu Polski. Fakt, że zwycięstwo Lecha stanęło pod znakiem zapytania, nie świadczy dobrze o drużynie Frederiksena. Zespół z Wielkopolski rywalizował w końcu z drużyną z piątej klasy rozgrywkowej. Nie był to pierwszy pojedynek Lecha Poznań z Gryfem Słupsk. Obie drużyny rozegrały spotkanie Pucharu Polski 73 lata temu. Zwyciężyli piłkarze z Pomorza.

Głos po spotkaniu zabrał trener lechitów Niels Frederiksen. Zdaniem szkoleniowca zespół zrobił to co do niego należało, jednak mecz nie wyglądał tak jak powinien. Odniósł się również do złego stanu murawy.

– Przyjechaliśmy tutaj po wygraną i awans, ta sztuka nam się udała. Rok temu było inaczej, bo odpadliśmy z zespołem niżej notowanym. Tutaj stało się to w trudnych okolicznościach, choć moim zdaniem powinniśmy znacznie wcześniej zabić ten mecz. Gryf dobrze dostosował się do warunków, w jakich przyszło nam grać. Awansowaliśmy jednak i to mnie na pewno cieszy – skomentował szkoleniowiec.

Czytaj także: Dyrektorka poznańskiej szkoły zatrzymana za wyłudzenia. Policja działa w całym kraju

Franciszek Bryska
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl