Podczas media day na Enea Stadionie Filip Szymczak po raz kolejny pokazał, jak wiele znaczy dla niego Lech Poznań. W szczerym wywiadzie mówił o miłości do klubu, pracy dla zespołu i radości, jaką daje mu każda minuta na boisku w niebiesko-białych barwach.
Wychowanek Lecha Poznań, Filip Szymczak, nie ukrywa, że gra dla Kolejorza to dla niego coś więcej niż tylko sportowe wyzwanie. Podczas piątkowego media day na Enea Stadionie opowiadał o swojej roli w drużynie, presji związanej z oczekiwaniami i nadziejach przed kolejnymi meczami. Była w tym wypowiedzi szczerość, która chwyta za serce każdego kibica Lecha.
– Oczekiwania w Lechu są zawsze. Ta presja towarzyszy nam od początku, ale ja staram się twardo stąpać po ziemi i dbać o dobro zespołu – mówił 22-letni napastnik. – Nie zakładam sobie prywatnych celów, dla mnie najważniejsze jest to, żeby drużyna jak najlepiej wyglądała.
Szymczak, choć formalnie jest napastnikiem, często występuje na innych pozycjach. Jak sam podkreśla – nie narzeka. Wręcz przeciwnie.
– Jestem po rozmowie ze sztabem i wiem, czego się ode mnie oczekuje. Cieszę się z każdej minuty na boisku w tak wielkim klubie – zaznaczył. – Gra na różnych pozycjach to kwestia treningów, doświadczenia, ale jestem zawodnikiem elastycznym i nie mam z tym problemu.
Po efektownym zwycięstwie 7:1 nad Breiðablikiem w eliminacjach Ligi Mistrzów nastroje w zespole są dobre, choć – jak mówi piłkarz – koncentracja wciąż jest najważniejsza.
– Nie przewidujemy czarnego scenariusza. Przejście Islandczyków daje nam już fazę ligową Ligi Konferencji Europy, ale my chcemy więcej. Nasze ambicje są duże i dopóki piłka w grze, będziemy walczyć o jak najwyższe cele.
Walczył na wypożyczeniu
W rozmowie nie zabrakło też wspomnień z wypożyczenia do GKS-u Katowice. Szymczak przyznał, że początki były trudne, ale końcówka sezonu dała mu wiele satysfakcji i doświadczenia.
– Początek nie wyglądał tak, jakbym sobie wymarzył, ale z czasem to się zmieniło. Cieszyłem się z każdego występu i regularnej gry, bo to pozwoliło mi się rozwijać – powiedział.
Na boisku zostawia serce, a poza nim pozostaje tym samym chłopakiem, który kiedyś marzył o debiucie przy Bułgarskiej. Teraz jest ważną częścią zespołu i symbolem tego, że w Lechu wciąż jest miejsce dla wychowanków, którzy naprawdę kochają ten klub.