Do tych dramatycznych scen doszło w Przemęcie w powiecie wolsztyńskim. Gdyby nie sąsiadka i szybka interwencja policjantów, kobieta umarłaby z wychłodzenia.
Do wypadku doszło w ostatnią sobotę 18 stycznia w późnych godzinach popołudniowych. Kobieta wracała do domu poboczem drogi. W pewnym momencie poślizgnęła się i impetem wpadła do przydrożnego rowu wypełnionego wodą. Nie mogła z niego wyjść o własnych siłach. Przez ponad 3 godziny bezskutecznie wzywała pomocy. W końcu jej krzyk usłyszała sąsiadka.
– Z przekazanej informacji wynikało, że jedna z mieszkanek Przemętu usłyszała wołanie o pomoc dobiegające z okolicy jej domu. Kobieta była chora i nie mogła sama wyjść, żeby ustalić skąd dobiegało wołanie – informują wolsztyńscy policjanci.
Dyżurny wysłał na miejsce patrol policji. Stróże prawa przez kilka minut przeszukiwali teren, lecz nikogo nie znaleźli. Kiedy mieli już odjeżdżać usłyszeli wołanie o pomoc.
– Mundurowi usłyszeli wołanie dobiegające z przydrożnego rowu. Pobiegli w tym kierunku i zobaczyli leżącą tam kobietę. Była wyraźnie wyczerpana i wychłodzona, nie mogła się poruszyć i z trudem wypowiadała pojedyncze słowa – relacjonują policjanci.
Funkcjonariusze wyciągnęli kobietę z rowu i zaprowadzili do domu. Widząc, że jest jednak w złym stanie, wezwali pogotowie. Po badaniu okazało się, że seniorka jest mocno wychłodzona. Temperatura ciała kobiety spadła do 34 stopni Celsjusza. Ratownicy zadecydowali o przetransportowaniu jej do wolsztyńskiego szpitala.
czytaj także: Sukces Dragona. Pies uratował mężczyznę