Lech Poznań przegrywał 1:2 i w zaledwie dwie minuty odrobił straty i wrócił na prowadzenie. Walemark strzelił pierwszą bramkę w Kolejorzu. Później skompletował hat-tricka i został bohaterem spotkania.
Lech Poznań z pewnością chciał się zemścić na Koronie Kielce po kompromitującej porażce z poprzedniego sezonu. Biorąc jeszcze pod uwagę fantastyczną formę Kolejorza, nie powinno zdziwić, jak ofensywnie i agresywnie niebiesko-biali rozpoczęli to spotkanie. Podopieczni Nielsa Frederiksena imponowali płynnością przeprowadzanych akcji. Zdecydowanie zdominowali rywali, co przyniosło efekt już w 15. minucie.
Dominacja i odwrócenie ról
Był to przykład świetnie przeprowadzonej akcji. Kozubal szybko podał piłkę do Sousy, a Portugalczyk wysunął ją Walemarkowi. Szwed był szybszy niż golkiper i strzelił pomiędzy nogami na 1:0. Był to debiutancki gol skrzydłowego. Bramka otwierająca, zamiast popchnąć zawodników do kolejnych ataków, odwróciła jednak role na boisku.
Korona zaczęła przejmować kontrolę nad spotkaniem i narzuciła swój styl gry. Lechici mieli problem z wyjściem z własnej połowy. Zespół z Kielc świetnie rozszerzał pole gry, co bardzo utrudniało obrońcom Kolejorza krycie i bronienie. Prowadzenie niebiesko-białych nie trwało długo. Już w 27. minucie Pedro Nuno znalazł się niekryty na lewej stronie boiska i pokonał Bartosza Mrozka.
Kłopoty Kolejorza
Tym samym Portugalczyk przerwał serię czterech meczów Lecha bez straconej bramki. Jeszcze przed przerwą doszło do niebezpiecznego zdarzenia w środkowej strefie boiska. Sousa został kopnięty w okolicę stawu skokowego. Choć na początku wyglądało to groźnie, Portugalczyk wrócił na murawę i kontynuował grę. Remis utrzymał się już do przerwy.
Druga część spotkania była kontynuacją dominacji Korony Kielce. Zaraz po przerwie w świetnej sytuacji znalazł się Fornalczyk. Mrozek obronił jednak groźny strzał. Napastnik spróbował ponownie już w 52. minucie. Był jednak osamotniony w kontrataku i musiał uderzać z ostrego kąta. Ponownie górą był golkiper Lecha.
Zaledwie cztery minuty później efekt ofensywnej gry gospodarzy przyniósł jednak efekt. Dino Hotić sfaulował rywala w polu karnym. Nuno zamienił jedenastkę na gola, kompletując tym samym dublet. Dopiero wtedy tak naprawdę przebudził się Kolejorz. Zaledwie pięć minut po stracie gola Lech wykonywł rzut rożny. Alex Douglas uderzył piłkę, która finalnie trafiła w poprzeczkę. Świetnym instynktem wykazał się jednak Walemark, który dobił piłkę i zdobył już drugiego gola.
Bohater
Lech poszedł za ciosem i w zaledwie dwie minuty ponownie objął prowadzenie. W 63. minucie Kozubal zagrał główką do Ishaka, ten przedłużył do Walemarka, który strzałem po ziemi zaliczył trzeciego gola. Hat-trick młodego Szweda na chwilę stanął jeszcze pod znakiem zapytania, ponieważ sędzia VAR sprawdzał ewentualną pozycję spaloną Ishaka. Gol został jednak uznany.
Od tego momentu mecz otworzył się jeszcze bardziej. Korona powróciła do agresywnej, szybkiej gry z kontrataków. Z drugiej strony Lech starał się opanować sytuację i dokładnie rozgrywać piłkę. Obie drużyny stworzyły sobie niebezpieczne sytuacje. W kluczowych momentach brakowało jednak celności. Dobrymi interwencjami popisywali się również golkiperzy.
Wynik utrzymał się już do końca. To szósta wygrana Lecha Poznań z rzędu w lidze. Kolejorz pewnie utrzymuje się na pozycji lidera.