W zeszłym roku 14-letni chłopak wbiegł pod jadący pociąg, gdy próbował uratować swoją koleżankę. Dziewczyna przeżyła, ale on zginął na miejscu. Czy nastolatka odpowie za nieumyślne spowodowanie śmierci? Jest decyzja.
W ubiegłym roku na stacji kolejowej w Swarzędzu pod Poznaniem doszło do tragicznego wypadku. 14-letnia dziewczynka znalazła się na torach, a w jej stronę pędził rozpędzony pociąg. Widząc to, jej rówieśnik z Ukrainy natychmiast ruszył na pomoc. Udało mu się uratować dziewczynę, jednak sam zginął na miejscu. Nastolatka trafiła w ciężkim stanie do szpitala, gdzie przez prawie dwa tygodnie przebywała w śpiączce. Dziewczyna odniosła tak poważne obrażenia, że konieczna była amputacja ręki.
W związku z tą sprawą prokuratura prowadziła śledztwo, aby ustalić, czy dziewczyna powinna zostać pociągnięta do odpowiedzialności za nieumyślne spowodowanie jego śmierci.
Prokuratura wydała decyzję
Na ostatnim posiedzeniu prokuratura zdecydowała się umorzyć śledztwo. Tłumaczy, że chłopiec, który zginął, samodzielnie wskoczył na tory, aby uratować dziewczynkę. Zdecydował się na to z własnej woli i nie był do tego zmuszony przez nikogo. Prokuratura oparła swoją decyzję na zebranych materiałach dowodowych. Na razie decyzja ta nie jest prawomocna.