Lech Poznań bezproblemowo pokonał u siebie Lechię Gdańsk. Wszystkie trzy bramki dla Kolejorza padły w pierwszej połowie. Z dobrej strony pokazali się Mikael Ishak, Dino Hotić, Adriel Ba Loua i Alex Douglas.
W sobotę Lech Poznań na własnym stadionie podjął beniaminka w Ekstraklasie – Lechię Gdańsk. Kolejorz po ostatniej porażce z Widzewem Łódź i dwóch bramkach straconych na samym początku meczu, tym razem bardzo ofensywnie wszedł w spotkanie. Już w trzeciej minucie skuteczną akcję przeprowadzili skrzydłowi. Finalnie Dino Hotić wrzucił piłkę na głowę Miakela Ishaka. Szwed umieścił futbolówkę w górnym rogu bramki drużyny z Gdańska.
Skuteczne skrzydła
Boczni pomocnicy Lecha działali naprawdę dobrze. W 25. minucie po dośrodkowaniu Ba Louy zabrakło centymetrów, aby Afonso Sousa mógł podwyższyć prowadzenie. Zaledwie cztery minuty później przed świetną szansą po podaniu ze skrzydła stanął również Antoni Kozubal. Młodzieżowiec strzelił jednak obok bramki. Na asyście nie zatrzymał się jednak Dino Hotić. W 35. minucie po kolejnej już wrzutce Ba Louy Bośniak strzelił bramkę głową. Kolejorz prowadził już 2:0.
Wysokie prowadzenie
Niecałe pięć minut później w polu karnym znalazł się Afonso Sousa. Portugalczyk zakręcił obrońcą, a następnie wyłożył futbolówkę Ishakowu, który bezproblemowo umieścił ją w siatce. W pierwszej połowie spotkania Lech Poznań ustanowił wynik meczu na 3:0. Jeszcze przed gwizdkiem sędziego szansę na kolejne trafienie mieli Ishak i Hotić, ale dwukrotnie świetnie interweniował golkiper rywali.
Zawodnik spotkania?
W drugiej części spotkania do głosu zaczęła dochodzić Lechia Gdańsk. Drużynie przyjezdnej udało się stworzyć kilka groźnych ataków, jednak w doskonałej dyspozycji był Bartosz Mrozek. Zdecydowanie pochwalić można również nowego defensora niebiesko-białych – Alexa Douglasa. Szwed podejmował wiele dobrych decyzji i często od niego rozpoczynały się akcje Kolejorza. Dziennikarze sportowi docenili między innymi jego ustawianie się w defensywie.
Bramka honorowa
Obrona Lecha nie wytrzymała jednak do końca. Już w końcówce doliczonego czasu gry w polu karnym gospodarzy znalazł się Kalle Wendt. Napastnik oddał nie najlepszy strzał. Piłka odbiła się jednak od nogi Wojciecha Monki i wpadła do bramki niebiesko-białych. Bartosz Mrozek nie zdołał wybronić tego rykoszetu.
Mecz skończył się wynikiem 3:1. Lech po dwóch zwycięstwach znajduje się na drugim miejscu w tabeli. Dzisiaj swoje spotkania rozegrają między innymi Legia Warszawa, Korona Kielce, Śląsk Wrocław oraz Cracovia Kraków.