Aż 10-centymetrowej długości rana to efekt konfrontacji wilka z psem. Dzikie zwierzę zaatakowało w pobliżu lubianego przez poznaniaków miejsca wypoczynku. Czy to znaczy, że lepiej unikać tego miejsca?
Nie było ani ciemno, ani mrocznie. W piątek 17 maja Pani Lilianna, jak wiele razy wcześniej wybrała się ze swoimi dwoma psami na spacer do lasu.
– Bardzo często chodziłam drogą nieopodal Jeziora Lusowskiego, ciągnącą się z Lusowa przez las w stronę Otowa – wyjaśnia Pani Lilianna. I tym razem niczego się nie bała. Czuła się bezpiecznie. Był piękny dzień i dopiero za kwadrans miała wybić godz. 14.
Wilk zaatakował w biały dzień
– Nagle, niespodziewania mój labrador Hugo gwałtownie mnie pociągnął. Wypuściłam smycz i pies pognał w okoliczne zarośla – relacjonuje nadal nieco roztrzęsiona Pani Lilianna. – Nagle usłyszałam pisk mojego psa – .
Wówczas zauważyła, jak Hugo ucieka przed wilkiem.
– Skąd miała Pani pewność, że to wilk? – pytamy.
– Proszę Pana, nie mam wątpliwości. Był całkiem spory i tylko mógłby równać się z „kaukazem”. Zrobił na mnie ogromne wrażenie – opowiada Pani Lilianna, która z lasu musiała jeszcze wrócić w stronę domu.
Tego wilka można spotkać w okolicach Lusowa i Otowa (fot. H. Grajewski)
– Miałam nadzieję, że spotkam jakiś jadący leśną drogą samochód, przy którym będę szła z psami i tak będę czuła się bezpieczniej. Niestety pierwszy kierowca stwierdził, że nie pojedzie tą drogą, bo są na niej zbyt duże wertepy, a drugi nawet się nie zatrzymał – opowiada spacerowiczka, której psa zranił wilk.
Wyszła z lasu, ale już do niego nie wróci. Działkowcy się nie dziwią
– Z duszą na ramieniu, udało mi się wyjść z lasu, ale na spacer już tam nie pójdę – deklaruje Pani Lilianna.
Jak się okazało, rana psa wymagała szycia. Jak jednak stwierdziła weterynarz, była czysta. Wilk tylko delikatnie naruszył znajdujący się pod skórą uda mięsień.
– Prawdopodobnie nie zrobił tego zębami, lecz pazurem. Może w ten sposób sam starał się odstraszyć psa – zastanawia się właścicielka Hugo, który szczęśliwie szybko wraca do zdrowia.
– Mnie obecność wilka w tej okolicy wcale nie dziwi. Wieczorami często słyszę wycie z lasu, na które szybko odpowiadają donośmy szczekaniem okoliczne psy – opowiada Pan Łukasz, bywalec działek rekreacyjnych w Otowie.
O sprawie Pani Lilianna postanowiła poinformować straż gminną oraz nadleśnictwo, na którego terenie do zdarzenia doszło.
– Mieliśmy faktycznie takie zgłoszenie – potwierdza Wojciech Fabisiak, rzecznik prasowy w Nadleśnictwie Konstantynowo.
„Znamy tego wilka”
– W tej okolicy od pewnego czasu przebywa samotny wilk. Zwierzęta te nie atakują ludzi, ale zdarza się, że mogą atakować psy. Właśnie dlatego trzeba je w lesie trzymać na smyczy – wyjaśnia rzecznik Nadleśnictwa. – Wilki są pod ochroną, a las jest ich naturalnym domem – dodaje Fabisiak.
– Czyli to my ludzie powinniśmy pamiętać, że wilki występują nie tylko w bajkach, ale przede wszystkim lasach? – dopytuję.
– Bardzo dobrze Pan to ujął. Lasy pełne są bowiem nie tylko komarów i kleszczy, ale i większych zwierząt – wyjaśnia rzecznik Nadleśnictwa, które niezwłocznie ma umieścić na swej stronie ostrzeżenie o przebywającym w okolicy wilku.
– Ten jest samotny, ale w okolicach Mosiny mamy całą rodzinę. Tam też uważajmy – dodaje.
Jak zareagować spotykając wilka w lesie?
– Zachowajmy spokój. Jeśli jesteśmy z psem, weźmy go na ręce. Wilki obawiają się ludzi i same odejdą. Kategorycznie nie można też samemu zacząć uciekać. Wilk jest drapieżnikiem i ma instynkt pogoni. Odczekajmy więc i pozwólmy mu odejść. Raz jeszcze przypominam o trzymaniu psów w lesie na uwięzi – apeluje Wojciech Fabisiak z Nadleśnictwa Konstantynowo.