Kalisz wprowadził w tym roku bezpłatną komunikację miejską dla swoich mieszkańców. Tym samym zyskał większą liczbę podróżujących autobusami i tramwajami. Włodarze Kalisza stwierdzili, że darmowa komunikacja mogłaby obowiązywać na terenie całego kraju. Zapytaliśmy Urząd Miasta Poznania, czy w stolicy Wielkopolski również możliwe byłoby wprowadzenie darmowej komunikacji miejskiej dla mieszkańców Poznania.
W Kaliszu mieszkańcy jeżdżą za darmo
Od początku roku Kalisz stał się największym polskim miastem, w którym obowiązuje bezpłatna komunikacja miejska dla osób płacących podatki w gminie. Rozwiązanie to zyskało aprobatę mieszkańców. Zwiększyła się liczba pasażerów korzystających z transportu publicznego. A to ma się przekładać na redukcję ruchu samochodowego. Krystian Kinastowski, prezydent Kalisza mówił, że to pozytywny krok w kierunku troski o środowisko naturalne.
W czasie konwencji programowej 15 lipca poruszono kwestię bezpłatnej komunikacji w miastach i regionach. Kinastowski podkreślił, że jej wprowadzenie będzie wiązać się z rocznym kosztem wynoszącym 2 mld złotych dla budżetu państwa. Prezydent Kalisza, wyrażając swoje zdanie, zauważył, że ta suma jest mniejsza niż roczne utrzymanie TVP. Dodatkowo zwrócił uwagę na fakt, że lokalne władze wydają znacznie większe sumy na wzrastające ceny paliwa, koszty energetyczne oraz na utrzymanie i modernizację środków transportu.
Jego zastępca Grzegorz Kulawinek argumentował, że koszty wprowadzenia bezpłatnej komunikacji stanowią niewielką część ogólnych wydatków związanych z komunikacją publiczną. W związku z tym wyraził przekonanie, że taki model powinien obowiązywać na terenie całego kraju już od przyszłego roku.
Kalisz przeprowadził badania, które wykazały, że mieszkańcy tego miasta częściej korzystają z komunikacji miejskiej w porównaniu do sąsiedniego Ostrowa Wielkopolskiego. Podkreślano, że skupienie się na dostępnym transporcie publicznym pozwoli obniżyć liczbę samochodów na ulicach miasta. Tym samym zmniejszą się koszty utrzymania dróg, a także przesiadka z samochodów na transport zbiorowy korzystniej wpływa na środowisko.
Czy w Poznaniu będzie darmowa komunikacja miejska?
Zwróciliśmy się do Urzędu Miasta Poznań z pytaniem. Czy również w Poznaniu możliwe byłoby wprowadzenie bezpłatnej komunikacji miejskiej dla mieszkańców, którzy tutaj płacą podatki? Mariusz Wiśniewski, zastępca prezydenta Poznania, podkreślił, że w stolicy Wielkopolski priorytetem jest rozwój nowoczesnego, dostępnego i przyjaznego transportu miejskiego.
– Miasto Poznań priorytetowo traktuje rozwój nowoczesnego, przyjaznego, pewnego i dostępnego transportu miejskiego. Powód jest oczywisty – zależy nam na wysokiej jakościowo ofercie, bo tylko w ten sposób można skutecznie przyciągać coraz większą liczbę pasażerów. W dobie postępującego zatłoczenia miast, problemów ze smogiem i zmniejszaniu wykluczenia komunikacyjnego nie ma innej drogi niż oferowanie transportu publicznego na coraz wyższym poziomie. Tworzenie i utrzymywanie takiej komunikacji wymaga systematycznego w nią inwestowania i finansowania – tłumaczy Mariusz Wiśniewski.
Wiśniewski zaznaczył, że choć istnieją miejsca, gdzie komunikacja miejska jest dla pasażerów darmowa, to w rzeczywistości transport ten zawsze generuje koszty. Koszty te zazwyczaj pokrywa samorząd, a wpływy z biletów stanowią ważne źródło finansowania. W 2023 roku planowany wydatek na organizację przewozów w Poznaniu i terenie gmin wynosi ponad 614 mln złotych.
– Z tego powodu nie jest rozważane wprowadzane bezpłatnego (z punktu widzenia pasażerów) transportu – mówi Wiśniewski.
„Nie będzie darmowych (z punktu widzenia pasażerów) przejazdów”
– Transport publiczny nigdy nie jest za darmo. Nawet jeśli określone grupy lub wszyscy pasażerowie mogą korzystać z niego bezpłatnie, to jednak jego koszty, w tym rosnące w ostatnich latach ceny paliw i energii elektrycznej, a także wzrastające koszty pracownicze, muszą zostać pokryte. W naszych uwarunkowaniach ponosi je samorząd, natomiast wpływy z biletów istotnie uzupełniają pulę środków potrzebnych do opłacenia pracy przewozowej – tłumaczy zastępca prezydenta Poznania.
Zdaniem Wiśniewskiego, wprowadzenie bezpłatnej komunikacji w dużych miastach z rozbudowaną siecią połączeń nie jest brane pod uwagę. Powodem są koszty utrzymania transportu publicznego, które są wysokie, a jakość oferowanych usług ma być kluczowa dla pasażerów. Jako przykład Wiśniewski podaje stolicę Estonii, Tallin. Od 2013 roku komunikacja jest darmowa, ale liczba pasażerów spadła, a popularność samochodów osobowych wzrosła.
– W żadnym dużym polskim lub europejskim mieście (porównywalnym do Poznania) z rozbudowaną siecią połączeń, pomysł z bezpłatną komunikacją w ogóle nie jest brany pod uwagę, a w Tallinie, gdzie od 2013 r. mieszkańcy mogą jeździć za darmo – projekt także nie przyniósł oczekiwanych efektów. W stolicy Estonii, w latach 2013-2019 liczba pasażerów spadła, a w tym samym czasie wzrosła popularność przemieszczania się własnym samochodem. Warto podkreślić, że na decyzję o wyborze transportu publicznego kosztem samochodu najbardziej wpływa jego jakość i pewność funkcjonowania, a nie cena biletu – wyjaśnia Wiśniewski.
Ulgi, jakie mają poznaniacy
Z-ca prezydenta Poznania wskazał również na istniejące w Poznaniu możliwości. Wymienił takie jak korzystanie z tańszych biletów okresowych dla mieszkańców płacących podatki lokalnie. Podkreślił, że dla Poznania kluczowe jest ciągłe inwestowanie w jakość i dostępność transportu publicznego. To ma przyciągać pasażerów i przyczyniać się do zrównoważonego rozwoju miasta.
– Warto pamiętać, że Poznań jako jeden z prekursorów, wraz z uruchomieniem systemu PEKA w 2014 roku, zaoferował mieszkańcom płacącym lokalnie podatki tańszą ofertę biletową. Warto płacić podatek PIT na rzecz Poznania lub jednej z 19 gmin objętych porozumieniem transportowym – można wówczas korzystać z wielu tańszych okresowych biletów specjalnych, takich jak przykładowo: Biletu Metropolitalnego, Biletu Metropolitalnego z Ulgą, Biletu Seniora, Biletu dla Rodzin 4+. Zachęcamy do korzystania z tej możliwości. Przykładowo cena popularnego Biletu Metropolitalnego na strefę A na 30 dni jest niższa aż o 30 złotych od podobnego biletu bez ulgi metropolitalnej.
Czytaj też: Pierwszy prototypowy Tramino czeka na modernizację [ZDJĘCIA]