„Zobaczyłem, że więcej otrzymuję”. Jak praca w ogrzewalni potrafi zmienić życie?

Grzegorz Galbierczyk od ponad 10 lat pracuje z osobami w kryzysach, szczególnie bezdomności. Z zawodu jest archeologiem. Przez ponad 20 lat szukał w ziemi dowodów życia sprzed tysięcy lat. Teraz szuka życia w żywym człowieku. W poznańskiej ogrzewalni przy ulicy Krańcowej.

Kryzysowe miejsce

Ogrzewalnia przy ulicy Krańcowej w Poznaniu to miejsce, do którego każdego dnia przychodzą osoby potrzebujące wsparcia. 

– Ogrzewalnia dla osób bezdomnych, tak jak i łaźnia, to są placówki interwencyjne. Ich działania są skierowane do osób ubogich, do osób w kryzysie. Ci, którzy tutaj przychodzą są w wielu różnych kryzysach – mówi Grzegorz Galbierczyk, kierownik Ogrzewalni dla osób bezdomnych w Poznaniu.

Przed osobami bezdomnymi i potrzebującymi najtrudniejszy okres w roku 

– Z perspektywy naszej placówki nic tak naprawdę się nie zmienia. Mamy duże natężenie pracy w ciągu całego roku. I szczerze mówiąc, my działania mamy cały czas spójne. Stałe. Trudniejszą rzeczywistość mają osoby, które do nas przychodzą. W trakcie wiosny, lata czy jeszcze nawet jesieni te osoby funkcjonują w przestrzeni ulicy w łagodniejszych warunkach. A faktycznie zima jest dla nich bardzo trudna. I w związku z tym w tym sezonie zimowym osoby częściej i chętniej korzystają z różnych placówek, także i naszej.

W ogrzewalni przy ul. Krańcowej potrzebujący mogą liczyć na ciepły kąt, kąpiel oraz coś ciepłego do jedzenia i picia. Ale również na wsparcie pracownika socjalnego i porady psychologiczne. Do tego pomoc przedmedyczna. To pakiet usług, który dość komplementarnie jest w stanie zaopiekować się potrzebami tych ludzi. Zarówno ogrzewalnia, jak i łaźnia są całkowicie finansowane przez miasto Poznań. Obie placówki opieką obejmuje Caritas Archidiecezji Poznańskiej. 

„Wszystko dzieje się z braku relacji”

Do ogrzewalni zgłaszają się różni ludzie. Każdy jest inny, ma inną historię i motywację do przyjścia na Krańcową. 

– Osoby, które często mają bardzo duże zasoby. Wielu profesji. Ludzie, którzy pracowali w różnych zakładach pracy. Ale są też osoby z wykształceniem, z tytułami inżynierów, doktorów. To jest przekrój społeczny osób, które w danym momencie swojego życia doświadczyły takich trudności, z którymi sobie w jakimś stopniu nie poradziły. I w konsekwencji utraciły dach nad głową – wspomina Grzegorz Galbierczyk.

Powodów bezdomności jest mnóstwo. Każdy przypadek jest inny. Jednak zdarza się, że w niektórych przypadkach przyczyna się powtarza…

– Dosyć często mężczyźni trafiają na ulicę w sytuacji, kiedy umiera ich żona, która trzymała do tej pory dom we własnych rękach. Mężczyzna zajmował się pracą, taki mieli podział zadań. I nagle okazuje się, że ten człowiek zostaje sam i nie wie o tym, że są opłaty. I robi się jeden miesiąc, drugi, trzeci i nagle minął rok. Nie było płacone i traci mieszkanie. Ląduje na ulicy. 

W żaden sposób nie da się uogólnić osób, które przychodzą. Łączy ich jedno. Kryzys, który odbiera poczucie godności. I to ją chcą przywracać pracownicy ogrzewalni. W miarę możliwości pragną tworzyć miejsce, które choć na chwilę stanie się bezpieczne i da poczucie człowieczeństwa. Osoby przychodzące do ogrzewalni mogą liczyć na miejsce do odpoczynku, coś do jedzenia czy opiekę przedmedyczną. Ale liczy się coś jeszcze. Obecność i rozmowa. 

– Praca w ogrzewalni i łaźni bazuje na budowaniu relacji. To jest jakby główna oś trudu, który podejmujemy. Brak relacji zamyka bliskość i w związku z tym człowiek zostaje sam. Praca jest bardzo trudna, spalająca. Często ocieramy się o momenty wypalenia. To jest praca z człowiekiem cierpiącym i to jest mocno obciążające. Ale ta praca może być bardzo owocna. To jest kwestia tego, co człowiek z tym zrobi.

Pracując z osobami bezdomnymi i potrzebującymi, bardzo ważne jest uświadomienie sobie, że nie każdemu da się pomóc. 

– Można pomóc temu, z kim właśnie rozmawiam. Można pomóc konkretnemu człowiekowi, kiedy się spotkamy. Kiedy możemy mieć chwilę czasu, przestrzeni i miejsca, gdzie to spotkanie może zaistnieć i gdzie może wybrzmieć to, co w nas jest. Wtedy to jest możliwe. Nie mówię, że zawsze się udaje, ale to w takich okolicznościach pomoc ma miejsce. Mam takie przekonanie, że są możliwości. Jeżeli je wykorzystuję, jest przestrzeń na to, żeby coś zmienić. A jednak wielu ludzi z różnych powodów nie jest gotowa na to, by podjąć działanie. 

To coś więcej niż praca… „Zacząłem być po prostu wdzięczny”

Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że to tylko pracownicy ogrzewalni dają coś od siebie. 

– Przez jakiś czas myślałem, że ja tu przychodzę i pracuję. I jestem po to, żeby dawać. I rzeczywiście tak jest. Ale po jakimś czasie zobaczyłem, że szczerze mówiąc, to więcej otrzymuję. Spotykając ludzi, wchodząc w relacje, doświadczałem i doświadczam czegoś, co można nazwać po prostu obdarowaniem. Siebie nawzajem. Po prostu. I to jest bezcenne. 

Jak podkreśla Grzegorz Galbierczyk, bezcenne też jest to, jak wielu rzeczy można nauczyć się od drugiego człowieka. Zobaczyć więcej. Zacząć zwracać uwagę na to, co wydaje się normalnością. 

– Jakieś 8-9 lat temu jeden z panów przychodził do nas i pamiętam, że miał bardzo duże problemy z zasypianiem. Miał bardzo poranione nogi. I często w nocy nie mógł spać. Wtedy siadaliśmy przy herbacie i rozmawialiśmy. On mi kiedyś powiedział, że ma jedno takie marzenie. Żeby spędzić trzy noce w czystej, białej pościeli, w łóżku. Nic takiego niezwykłego mogłoby się zdawać. Ale pamiętam, że jak rano wróciłem do domu i położyłem się spać, to dosłownie poczułem jak pościel mnie parzy. I zacząłem mieć takie poczucie, że ja to w ogóle mam na co dzień… I ani razu nie czułem w duchu wdzięczności, że ja to w ogóle mam. 

Żeby pracować w miejscu takim jak ogrzewalnia ważne jest posiadanie pewnych cech.

– Człowiek powinien być pracowity. Myślę, że to jest standard po prostu. Uczciwość, pracowitość. Takie cechy, które są potrzebne w każdej pracy. Ale myślę, że tutaj jest konieczna pewna doza empatii. Sądzę, że bez tego byłoby bardzo trudno pracować, żeby się w tym odnaleźć, zrozumieć to i przyjąć.

W ciągu roku do ogrzewalni przy ulicy Krańcowej zgłaszają się tysiące ludzi. Od czasów pandemii koronawirusa zauważalny jest wzrost kobiet wśród osób potrzebujących. Żeby skorzystać z pomocy ogrzewalni nie trzeba mieć skierowania z ośrodka pomocy społecznej. Wystarczy się zgłosić i podpisać zgodę na stosowanie się do regulaminu. 

Czytaj także: Strażacy ratują kotka z płonącego budynku. Podali mu maskę z tlenem [ZDJĘCIA] | wpoznaniu.pl

Aleksandra Wróblewska
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl