Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej wydał oświadczenie w sprawie śmierci 15-letniego Dominika, który utonął podczas obozu w miejscowości Wilcze. Organizacja przyznaje, że mogło dojść do uchybień i zapowiada współpracę ze służbami. Próba kontaktu z ZHR zakończyła się niepowodzeniem – podane numery telefonu nie działają.
Do tragedii doszło w nocy z 23 na 24 lipca nad jeziorem Ośno w województwie wielkopolskim. Dominik był uczestnikiem obozu harcerskiego organizowanego przez Okręg Dolnośląski ZHR. Jak informują harcerze, do utonięcia doszło w godzinach nocnych – okoliczności zdarzenia wyjaśnia prokuratura.
„Jesteśmy zszokowani informacją o tragicznej śmierci harcerza. Żadne słowa nie wyrażą żalu i współczucia, jakie odczuwamy dla rodziców Dominika, jego rodziny, bliskich i kolegów z drużyny” – napisano w oświadczeniu podpisanym przez przewodniczącą ZHR hm. Annę Malinowską. W organizacji zarządzono żałobę.
W komunikacie podkreślono, że obóz zgłoszono zgodnie z procedurami państwowymi oraz wewnętrznymi zasadami ZHR. Mimo to – jak przyznano – „z pierwszych ustaleń wynika, że w tym przypadku mogło dojść do naruszenia zasad bezpieczeństwa”. ZHR zapewnia, że współpracuje z odpowiednimi służbami i kuratorium oświaty, a na miejscu pracuje zespół ds. wsparcia psychologicznego.
Harcerze zaznaczają, że bezpieczeństwo uczestników obozów jest dla nich „absolutnym priorytetem” i że corocznie organizują blisko 300 obozów, które poddawane są kontrolom i wizytacjom. Po zakończeniu sezonu mają wyciągnąć wnioski i wprowadzić zmiany, które „podnoszą standardy bezpieczeństwa”.
ZHR zapowiedział, że do momentu zakończenia śledztwa nie będzie komentować szczegółów zdarzenia.
W dolnej części komunikatu znalazły się dwa numery telefonów do kontaktu z mediami. Jeden z nich – jak ustaliliśmy – nie istnieje, a drugi nie odpowiada.