Jędrzej O. zabił dwie osoby? Sąd na razie odroczył rozprawę. Dalej nie wiadomo bowiem, czy badania na zawartość alkoholu we krwi kierowcy były przeprowadzone prawidłowo. Obie strony domagają się zmiany wyroku pierwszej instancji.
Zabił dwie osoby
Sprawa swój początek miała w lipcu 2019 roku w wielkopolskiej wsi Ryżyn niedaleko Szamotuł. 20-letni wówczas Jędrzej O., syn polityka z Wronek, prowadził terenowego Volkswagena. Ze względu na zbyt dużą prędkość młody kierowca stracił panowanie nad pojazdem i na zakręcie wypadł z drogi. Samochód dachował, a później stanął w płomieniach. Sprawdza zabił dwie osoby – pasażerów auta, a trzecia była ciężko ranna. Sprawa nie została rozwiązana do dzisiaj. Teraz biegli będą musieli ponownie sprawdzić, czy kierowca był trzeźwy.
Chcą zmiany wyroku
Wszystko przez apelacje złożone przed obydwie strony sporu. W pierwszej instancji sąd skazał oskarżonego na pięć lat więzienia. Według oskarżycieli, wyrok ten był zbyt łagodny. Jak argumentowali, przede wszystkim sąd powinien wziąć pod uwagę to, że zginęły dwie młode osoby. Co więcej, są świadkowie, którzy potwierdzają, że kierowca poruszał się ze znacznie wyższą prędkością, niż pozwalają na to przepisy. Dodatkowo domagali się również, by sąd ponownie sprawdził, czy kierowca nie znajdował się pod wpływem alkoholu.
Pił alkohol?
Wskazywały na to bowiem zeznania świadków, którzy widzieli się z Jędrzejem O. jeszcze przed tragicznym wypadkiem. Zanim wszedł do samochodu, 20-latek miał według jednej wersji wydarzeń wypić od sześciu do siedmiu piw, a według innej jedną butelkę. Co więcej, Jędrzej O. sam miał przekazać medykom, ze spożywał alkohol przed jazdą.
– Są świadkowie, którzy widzieli i mieli styczność z oskarżonym bezpośrednio przed zdarzeniem na imprezie, na której oskarżony się bawił, jak i również sam oskarżony przekazał tę informację policji, a dodatkowo przed udzieleniem pomocy w szpitalu, mówili o tym medycy. – powiedział adwokat Piotr Bogacz.
Coś innego wykazały jednak wyniki badań krwi przeprowadzonych po wypadku. Nie potwierdziły one bowiem zawartości alkoholu w organizmie kierowcy.
– To też jest jedna z okoliczności, które należałoby wyjaśnić w ramach dowodu medycyny sądowej, czy podanie po zdarzeniu, lecz przed badaniem krwi na zawartość alkoholu, litra płynów dożylnie, ma jakikolwiek wpływ na wyniki badań – stwierdził Piotr Bogacz.
Dodatkowo jeden z lekarzy placówki, w której wykonywano badania, miał przyznać, że pobieranie krwi z tego samego wkłucia, którego używano do podawania płynów, to powszechna praktyka. Biegli mają sprawdzić również, czy wpłynęło to na wyniki badań.
Większy wyrok
Oskarżyciele domagali się wydania opinii przez biegłego oraz zwiększenia kary nawet do 10 lat więzienia, dożywotniego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. Walczą również o odszkodowania na rzecz rodziny jednej z ofiar, Anny i Sławomira w wysokości 200 tysięcy złotych, a także Iwony w wysokości 100 tysięcy złotych. Podkreślali, że młody mężczyzna prowadził samochód jeszcze po wypadku, mimo nałożonego przez sąd zakazu.
Nieukształtowana psychika, młody kierowca
Obrońcy oskarżonego również chcieli zmienić wyrok sądu pierwszej instancji. Tłumaczyli oni, że sąd nie wziął pod uwagę, że kierowca przekroczył prędkość nieumyślnie. Podkreślali również, że sąd powinien ocenić takie okoliczności, jak wiek kierowcy, jego nieukształtowana psychika i działanie w sposób nieumyślny. Obrońcy wnosili o ukaranie go karą nie pięciu, a dwóch lat więzienia oraz wypłaceniem odszkodowania w wysokości 25 tysięcy złotych na osobę.
Sąd odroczył rozprawę do momentu wydania przez biegłych z zakresu medycyny sądowej. Mają oni stwierdzić, czy badania na zwartość alkoholu we krwi kierowcy były przeprowadzone prawidłowo oraz, czy istnieje szansa, że Jędrzej O. Był pod wpływem.
Czytaj także: Pyry z narkogzikiem. 42 podejrzanych i przemyt warty 150 milionów złotych