Od ponad dwóch lat na poznańskich Jeżycach można skosztować smaków Włoch. Lokal „Amore Gusto Italiano” powstał po tym, jak Giovanni Mingrino sprzedał swoje lokale na Półwyspie Apenińskim i zdecydował się przeprowadzić do Polski.
Dzień Doroty Bączyk i Giovanniego Mingrino rozpoczyna się o 7. Piją kawę, jedzą lekkie włoskie śniadanie i wychodzą do pracy. Każdego dnia w swoim lokalu przy ul. Mickiewicza 7 przygotowują świeże wypieki i dania z Italii.
– Czasami pracujemy też w niedzielę popołudniu, by przygotować ciasto na pizze, makarony, sosy na następny dzień. Jak się nudzę, to wymyślam nowe wypieki. W okresie letnim mamy też lody własnej produkcji na bazie włoskich komponentów. Wypiekam różne słodkości: bigne czy krapfen z crema pasticcera italiano, kremem pistacjowym, marmoladą i Nutellą. Wszystko z włoskich produktów. Na Półwyspie Apenińskim miałem 23 lokale z gastronomią i jeden hotel. Wszystko sprzedałem i przyjechałem do Polski. Włochy są piękne, ale prowadzenie tam biznesu to masakra – przyznaje Włoch.
Polacy nie lubią mortadeli
Lokal „Amore Gusto Italiano” został otwarty w czerwcu 2021 roku. Każdego dnia zaglądają do niego klienci, chcący skosztować włoskich specjałów. – Poznaliśmy się przypadkowo przez wspólną znajomą. Giovanni chciał otworzyć lokal gastronomiczny z kuchnią włoską, ale potrzebował pomocy, ponieważ nie zna języka polskiego. Zaczęliśmy poszukiwania, wynajęliśmy lokal, a następnie przeprowadziliśmy remont. Otworzyliśmy się w Boże Ciało, przyszło sporo klientów – opowiada Dorota.
Wchodząc do lokalu, uwagę zwracają sycylijskie arancini, pizza, panzerotti czy focaccia. – Wszystko jest bez konserwantów. Przygotowywane na podstawie gustu klientów – mówi Giovanni.
Wszelkie wypieki i dania są tworzone z włoskich produktów. – Dzisiaj nie stanowi to problemu. Jest wiele firm, u których zamawiamy włoskie artykuły spożywcze. Wolimy zamawiać częściej i mniej, by niczego nie zmarnować – dodaje kobieta.
Włochy tylko do mieszkania
Tata Giovanniego pochodził z sycylijskiego miasta Enna, zaś mama z Neapolu. Później rodzina osiedliła się w Mediolanie. – Jest jedynym Włochem, który nie lubi piłki nożnej – mówi ze śmiechem Dorota . – Wolę sporty motorowe. Mediolan znajduje się blisko Monzy, gdzie odbywają się wyścigi Formuły 1 – wyjaśnia Włoch.
Trzy lata temu mężczyzna zdecydował o sprzedaniu swoich biznesów we Włoszech. – Włochy są piękne, ale tylko jeśli się tam mieszka, a nie pracuje – opowiada.
Dorota zwraca uwagę na zmianę pokoleniową we Włoszech. – Dzisiaj młodzi chcą się tylko bawić i podróżować. Nie mają pomysłu na przyszłość. Myślę, że jest to spowodowane przez doświadczenie pandemii. Dodatkowo czasy bardzo się zmieniają, podobnie mentalność ludzi. Dużo włoskich lokali upada i przejmują je Azjaci. Widzimy to za każdym razem, gdy tam jesteśmy – przyznaje.
– Poznań przypadł mi do gustu. Podoba mi się stare miasto, budownictwo. Jest wiele jezior i lasów – wymienia Giovanni. – To co mi przeszkadza, to na pewno pogoda. Jest szaro i zimno. Z kolei nad polskim morzem piłem najgorszą kawę, nie jest też tak ciepłe jak te we Włoszech. Dodatkowo, nie podoba mi się polski dubbing. We Włoszech w filmie każdy bohater ma podłożony inny głos. Tutaj wszystkie role czyta jedna osoba, co strasznie nudzi – dodaje.
Małe Włochy
Od dzieciństwa Dorota była zafascynowana Włochami. – Jestem z Poznania, ale od małego czułam sentyment do tego kraju. Dużo zwiedzałam z rodziną i przyjaciółmi. Zawsze jeździliśmy samochodem, bo wtedy byliśmy niezależni i mogliśmy jechać tam, gdzie chcieliśmy – opowiada.
Wcześniej kobieta pracowała w handlu. Zajmuje się też własnymi nieruchomościami. – Jako nastolatka próbowałam dostać się do szkoły sportowej, jednak nie było wtedy tylu szkół tego typu. Uprawiałam siatkówkę, trochę grałam w piłkę nożną. Później syn odziedziczył po mnie pasję do futbolu – opowiada.
Zdaniem Doroty Poznań to mała Italia. – W mieście jest mnóstwo włoskich knajp. Wielu Włochów mieszka w Poznaniu. Z niektórymi utrzymujemy kontakt, bo też prowadzą lokale gastronomiczne. Wymieniamy się doświadczeniem – mówi.
Jak dodaje, rynek w Poznaniu jest dość specyficzny. – Wiem, jacy są poznaniacy. Nie są rozrzutni, są raczej zdystansowani. Tutaj zupełnie inaczej prowadzi się biznes niż w Gdańsku, Warszawie czy Krakowie – dodaje.
Mimo to w ocenie kobiety Poznań bardzo się zmienił. – Na Jeżycach mieszkam ponad 25 lat i widzę, jakie zaszły tutaj zmiany. Ludzie są mili, mówią „dzień dobry”. Dzielnica stała się bogatsza. Podobne zmiany można zaobserwować w innych dzielnicach miasta. Wkurzają mnie braki parkingowe w mieście i niewykorzystywane przez rowerzystów ścieżki rowerowe. Do tego wieczne korki – wymienia.
Czytaj też: Polacy i alkohol. Jakie trunki najczęściej goszczą na polskich stołach?