Kierowca zignorował panujące warunki drogowe oraz przepisy. Z dużą prędkością wjechał w przystanek autobusowy. Na szczęście nikomu nic się nie stało, chociaż mężczyzna uciekł z miejsca zdarzenia. Teraz policja próbuje ustalić jego tożsamość i miejsce pobytu.
Według ustaleń policjantów kierowca BMW najprawdopodobniej nie dostosował prędkości do przepisów ruchu, ani do warunków pogodowych. W Wielkopolsce całą noc padało, a IMGW wydało ostrzeżenie drugiego stopnia dotyczące intensywnych opadów.
Kierowca stracił panowanie nad pojazdem i z impetem wjechał najpierw w latarnię stojącą przy przystanku, a później w sam przystanek. Na szczęście nikt nie stał pod wiatą. Jak informują policjanci, kierowcy BMW również nic się nie stało. Ten uciekł jednak z miejsca zdarzenia. Samochód zostawił zaparkowany na chodniku.
Policjanci wciąż ustalają tożsamość kierowcy. Według świadków w samochodzie było jeszcze trzech mężczyzn. Każdy z nich oddalił się z miejsca zdarzenia na pieszo. Na Raszkowskiej interweniowali strażacy. Uprzątnęli z jezdni powaloną latarnię oraz zabezpieczyli wiatę przystankową.
Do zdarzenia doszło na ulicy Raszkowskiej w Ostrowie Wielkopolskim około godziny 7:00.