Boisko jest tak nowe, jakby bardzo chciało być ilustracją kobiecej piłki w 2023 roku. Jego przeciwieństwem jest symboliczny futbolowy wąs, który był największym przeciwnikiem każdej dziewczyny chcącej zacząć grać w piłkę. Każdy wąsaty wuefista, który odpowiada – „nie, idź pograj w siatkówkę. Piłka nie jest dla dziewczyn” – to właśnie typowe zdania wydobywające się spod falującego wąsa. Piłkarki będą o nim nie raz opowiadać. Najważniejsze jednak, że wąs staje się coraz rzadszy. Coraz częściej natomiast powstają w Polsce kobiece drużyny piłki nożnej. Mają coraz lepsze zaplecze do gry i profesjonalne sztaby.
Boisko, na którym gra kobieca drużyna Lecha Poznań UAM, na którym jesteśmy, natychmiast wywołuje skojarzenie z siłą kobiecej piłki w obecnym czasie. Ta sama piłkarska emocja pcha kobiety do futbolu, ale przechodzić muszą ją po zupełnie innej drodze niż mężczyźni. Opowiada nam o tym Zuzanna Sawicka, kapitanka drużyny, która gra z 9 na plecach. Jest obrończynią.
– Biegałam najpierw z chłopakami po podwórku. Oni grali w piłkę, więc ja też. Bardzo mi się to spodobało. Później pojawiła się opcja klubu. I bardzo szybko okazało się, że w przypadku dziewczyny, w moim przypadku, to oznaczało konieczność przeprowadzki do Poznania. W mniejszych miejscowościach był problem z tym, żeby dziewczyna grała w piłkę.
Na czym polegał ten problem?
– Po prostu w klubie trener mi powiedział, że nie, że dziewczyny nie mogą grać z chłopakami, że tak nie jest. Na wuefie sobie pograj, a nie w lidze. I musiałam się przeprowadzić.
To ilustracja drogi kobiet do futbolu? Wąsatych trenerów było więcej?
– Była nawet sytuacja, gdzie byłam w liceum. To było zaledwie 5 lat temu. Mieliśmy turniej międzyszkolny. Dostałam informacje, że nie mogę wziąć w nim udziału, bo dziewczyna nie może grać z chłopakami. Sprawdziłam regulamin, przepisy tego turnieju, nic tam o tym nie było. Ale nie pozwolili mi. Po prostu nie, bo jesteś dziewczyną.
To się zmienia? Piłka kobieca przyspiesza?
– Tak, w klubach piłkarskich tak, ale problem jest inny. To lekcje wuefu. Nadal dziewczyny są tam uważane, jako te, które mogą sobie pograć w siatkówkę, koszykówkę, ale piłka nożna, nie nie, to jest dla chłopaków. Dziewczyny jej nie mają. Świadomość w świecie piłkarskim się zmienia, ale nie dociera do lekcji wuefu.
Zmagania Zuzanny z wąsami futbolistów, to jedna perspektywa. Jest też inna, to perspektywa Julii Przybył, pomocniczki z numerem 3 na plecach – Gram w piłkę od najmłodszych lat – mówi. To sprawia mi największą radość. Tak naprawdę już od małego miałam z piłką dużo wspólnego. Trenować zaczęłam jak miałam 7 lat. Zaczęłam w Futbol Akademii Lecha Poznań.
Jak w Twoim życiu pojawił się futbol?
Oglądałam mecze w telewizji z moją mamą i wujkiem. Mam sportową rodzinę. Z piłką miałam większą styczność.
Jak wyglądały pierwsze treningi?
– Przyszłam na trening do chłopaków. Za bardzo się nie stresowałam. Byłam pewna siebie. Jak przyszłam na ten trening czułam się po prostu szczęśliwa, że mogę grać, że mogę rywalizować.
I jak się z nimi grało?
Pokazywałam im po prostu, kto rządzi. Nie dałam sobie łatwo wygarnąć piłki.
Kobiety muszą więcej udowadniać w futbolu?
– Tak, musimy dużo więcej pracować, żeby coś osiągnąć. Jest nam trudniej niż facetom, ale z roku na rok wygląda to coraz lepiej. I do drużyny Lecha Poznań UAM dostałam się dzięki trenerce Alicji Zając, która zna mnie od najmłodszych lat. Wzięła mnie na treningi otwarte i tak zostało. Jestem pomocniczką, wahadłową. Trenujemy 3 razy w tygodniu na boisku. Mamy treningi formacyjne pod ustawienie, poruszanie, zachowania na pozycjach i inne. Przede wszystkim ważne jest to, że jesteśmy dobrze przygotowane do tej rundy i naszym celem jest awans.
A masz jakieś idolki futbolowe?
– Zawodniczka, która jest moim guru to Alexia Putellas z Barcelony. Jej gra, jej technika, to mój wzór do naśladowania.
Alicja Zając, trenerka kobiecej drużyny opowiada o tym, jak sama zaczynała grać 10 lat temu i widzi, jak bardzo zmienia się kobieca piłka, ile powstaje akademii, ile dziewczynek pojawia się w klubach, projekty PZPN-u, kadry polski. Alicja Zając nie miała takiej możliwości trenując w ich wieku i jest pewna, że dziś jest łatwiej.
– To kwestia sportowa, towarzysko-koleżeńska, wszystko, co dzieje się na Zachodzie pokazuje dziewczynom, że mogą zagrać w Arsenalu, Manchesterze-City, Barcelonie, przy 90 tysiącach kibiców, bo tyle ich było na meczu Barcelony. A u nas przyciąga marka Lecha Poznań – mówi trenerka Alicja i zwraca uwagę – Kobieca piłka na świecie ciągle odbiega od męskiej i to bardzo, ale w kontekście wynagrodzeń. Kontrakty, które mają gwiazdy kobiecej piłki nie mają nic wspólnego z kontraktami mężczyzn piłkarzy. Ale to jedyna różnica, bo kwestia naszego podejścia do piłki, zaangażowania, wkładanego serca w grę, jest taka sama.
Na niedawnym meczu kobiecej piłki, Angielek z Brazylijkami na Wembley, było ponad 80 tysięcy widzów.
Moje największe marzenie? – odpowiada Zuzanna – Wyjechać. Na przykład do Włoch.
——————————————————————————————————————
7:0 tyle dzień przed naszą rozmową piłkarki Lecha i UAM wygrały z drużyną KS Raszyn. Zaczynały w 2021 roku od 3 ligi, są już w drugiej, a za chwilę będą w 1, stąd już tylko krok do Ekstraligi Kobiet, którą także mają w planach.