Warta Poznań zapisała się w historii i zagrała ostatni mecz na dotychczasowym stadionie Odry Opole. Fajerwerki na trybunach nie oddały emocji na murawie.
W ramach 16. kolejki Betclic 1 Ligi Warta Poznań pojechała do Opola, aby zmierzyć się z tamtejszą Odrą. Dla gospodarzy był to naprawdę wyjątkowy mecz, ponieważ ostatni raz w historii grali na stadionie przy ulicy Oleskiej. Obiekt służył im przez 94 lata. Teraz powstanie tam Aquapark, a piłkarze przeniosą się na nową arenę przy Centrum Sportu. Zieloni mieli więc okazję wziąć udział w historycznym wydarzeniu.
Kontuzja kapitana
Można było spodziewać się fety na trybunach. Dla Warty spotkanie nie zaczęło się jednak szczęśliwie. Już w 12 minucie z powodu kontuzji boisko opuścić musiał Jakub Kiełb. Piłkarz dłuższą chwilę leżał na murawie. Po chwili podniósł się i o własnych siłach był w stanie zejść z murawy. Nie było jednak szans na kontynuowanie przez niego gry. Zastąpił go Damian Gąska, który nieźle odnalazł się w starciu z Odrą. Dla trenera Piotra Klepczarka kontuzja pomocnika to jednak naprawdę zła wiadomość.
Problemy w ataku
Jeszcze w pierwszej połowie mecz dwukrotnie musiał zostać przerwany ze względu na kibiców. Fani Odry odpalili na trybunach najpierw fajerwerki, a później race, by upamiętnić stadion przy ulicy Oleskiej. Fajerwerki wystrzelone w powietrz były jednak jedynymi, jakie kibice mogli zobaczyć w trakcie tego spotkania. Obie drużyny grały bardzo zachowawczo i nie miały wyraźnego planu na zaskoczenie rywali.
0:0
Piłkarze rzadko próbowali oddawać strzały z dystansu, a w strzeleniu bramki przeszkadzała między innymi niezła forma golkipera Odry – Adama Wójcika. O apatii w ofensywie świadczą nawet statystyki groźnych ataków. Obie drużyny łącznie przeprowadziły ich mniej niż 100. Druga połowa nie przyniosła odświeżenia w grze i mecz skończył się wynikiem 0:0.
Warta Poznań zajmuje aktualnie 12. miejsce w tabeli i ma cztery punkty przewagi nad strefą spadkową. Forma Zielonych wciąż nie wygląda jednak dobrze, a kibice niczego nie mogą być pewni.