Mecz Warty Poznań z Unią Skierniewice był zapowiadany jako hit kolejki. Było to w końcu spotkanie lidera z wiceliderem. Na stadionie przy Drodze Dębińskiej panował klimat „na żyletki”, a obie drużyny od początku kreowały groźne sytuacje.
Warta do 30. minuty była bliżej zdobycia gola. Najpierw po dobrze wykonanym rzucie wolnym świetnie interweniował bramkarz gości, a chwilę później piłka po strzale po ziemi minęła słupek dosłownie o centymetry. Gdy wydawało się, że to gospodarze mają mecz pod kontrolą, w 36. minucie Unia wyprowadziła decydujący cios. Kamil Sabillo przyjął górną piłkę na klatkę i uderzył z pierwszej piłki, nie dając szans bramkarzowi Warty. Goście wyszli na prowadzenie 1:0.
W doliczonym czasie pierwszej połowy Warta mogła doprowadzić do wyrównania. Po zamieszaniu w polu karnym futbolówka odbijała się między zawodnikami, ale ostatecznie golkiper Unii złapał ją w ręce.
Po przerwie tempo spotkania wyraźnie spadło. Obie drużyny miały problemy z wypracowaniem klarownych sytuacji. Jedna z nielicznych okazji Warty przyszła w okolicach 70. minuty, jednak ponownie dobrze zachował się bramkarz gości.
W 77. minucie Unia podwyższyła na 2:0 po rzucie karnym podyktowanym za zagranie ręką obrońcy Warty. Decyzja wzbudziła sporo kontrowersji. Część sędziów w podobnych sytuacjach nie wskazałaby na jedenastkę.
Chwilę później, w 85. minucie, to Unia powinna otrzymać kolejny rzut karny. Powtórki pokazały faul w polu karnym Warty, ale arbiter nie zareagował i puścił grę.
Ostatecznie Warta przegrała 0:2 i przerwała imponującą serię 15 ligowych meczów bez porażki. Dla Unii Skierniewice to zwycięstwo oznacza umocnienie się na czele tabeli i potwierdzenie świetnej dyspozycji w tym sezonie.




