Teatr Wielki w Poznaniu ogłosił program na marzec. W repertuarze koncerty familijne oraz ważna premiera opery „Wyprawy pana Broučka” Leoša Janáčka.
Opera zaprasza najmłodszych
Do Teatru Wielkiego w Poznaniu w marcu można iść nie tylko ze względu na operę. W nadchodzącym miesiącu w repertuarze znalazły się również koncerty familijne Małej Orkiestry Wielkiego Teatru. To wydarzenia muzyczna dla dzieci, których rodzice chcą, by posłuchały klasyki. Orkiestra zagra w:
piątek, 1.03.2024, Sala Drabowicza o godz. 11:00 i godz. 13:00
sobota, 2.03.2024, Sala Drabowicza o godz. 11:00 i godz. 13:00
niedziela, 3.03.2024, Sala Drabowicza o godz. 11:00 i godz. 13:00
fot. Michał Leśkiewicz
Nie zabraknie klasyków
Nie zabraknie również Mozarta. W klasyku – Wesele Figara – jak w soczewce odbija się czas, w którym dzieło powstało.
Oprócz tego Teatr Wielki zaprezentuje Oblicza Carmen. Postać Carmen, tytułowej bohaterki opery Bizeta, inspirowała wielu kompozytorów. Możemy poznać różne oblicza tej trudnej do opisania kobiety, której życiowym celem była po prostu miłość.
W repertuarze również Kameralny Wieczór w Operze, a w nim arie, duety i pieśni kompozytorów polskich, ukraińskich, włoskich i węgierskich – te doskonale znane, jak i goszczące w repertuarze rzadziej.
Ważna premiera w połowie marca
Publiczność poznańskiej opery w marcu może liczyć również na premierę. Już 15 marca Wyprawa Pana Broučeka trafi na deski Teatru Wielkiego w Poznaniu. To opera w II częściach na podstawie powieści Svatopluka Čecha.
– Ekscentryczna i oryginalna komedia pomyłek po raz pierwszy w Polsce! Historia pana Broučka w inscenizacji jednego z czołowych reżyserów operowych – Davida Pountney’a, który z fantazją i odwagą przeniósł na scenę to nieczęsto grywane dzieło Janáčka. Tym razem przyszła kolej na bohatera przeciętnego. Oto pan Brouček, bywalec praskiej piwiarni, który przy kuflu chmielowego trunku dzieli się swym remedium na wszystkie bolączki dręczące świat (znamy takich!), a ponadto jest śmiertelnie zmęczony swą jałową egzystencją (takich też znamy!). A że nic nie działa tak ożywczo na gnuśność i nudę jak wyściubienie nosa poza cztery ściany, pan Brouček ochoczo opuszcza gospodę i rusza w podróż. Najpierw odwiedza… Księżyc, potem… ląduje w husyckim obozie; tak, tak w XV wieku. Wizyta u zamieszkujących księżyc Lunarian jest wyjątkowo trudna dla naszego podróżnika, bo Lunarianie nie jedzą i nie piją, a jak już wiemy, bez tego pan Brouček nie wyobraża sobie życia. U Husytów jest nie lepiej. Boży wojownicy szybko dostrzegają prawdziwą miłość gościa z XIX-wiecznej Pragi – jadło i napitek. Więc może podróże wcale nie kształcą i najlepszym miejscem jest gospoda, a właściwie pusta beczka po piwie, doskonałe miejsce na podróż we śnie – opisują realizatorzy spektaklu.