Miasto Poznań jest jednym z najbezpieczniejszych miast w Polsce. Potwierdzają to statystyki i ostatnio zdobyte nagrody. Ale inwestycja w bezpieczeństwo jest wciąż jednym z priorytetów dla Miasta. O tym, jakie działania są podejmowane i czy poznaniacy naprawdę mogą czuć się bezpiecznie, rozmawiam z zastępcą prezydenta Poznania Marcinem Gołkiem.
Aleksandra Wróblewska: Jak miasto jest przygotowane na ewentualny stan zagrożenia? Dużo mówi się o tym, że Polska, granicząc z Ukrainą, jest ciągle w strefie zagrożenia.
Marcin Gołek: Żyjemy w czasach niezwykle burzliwych i niebezpiecznych, ale dziś z pewnością możemy sobie powiedzieć, że Poznań jest miastem bezpiecznym. Widzimy to w statystykach, w których wypadamy lepiej niż inne duże miasta w Polsce. Świadczą o tym między innymi nagrody, które ostatnio zdobyliśmy. Aspekt bezpieczeństwa jest teraz w różnych rankingach miast bardzo ważny. My oczywiście robimy wszystko, aby nasi mieszkańcy czuli się w Poznaniu bezpiecznie, od lat w to inwestujemy. Przedstawiony we wtorek projekt budżetu również jest tego odzwierciedleniem. Monitoring, oświetlenie, Straż Miejska, zarządzanie kryzysowe, magazyny przeciwpowodziowe, wyposażenie służb, współpraca m.in. ze Strażą Pożarną i Policją – to wszystko jest przedmiotem naszej dużej troski. Teraz mamy możliwość i robimy wszystko, żeby pozyskać środki rządowe na kolejne działania, tak by nasze miasto mogło być jeszcze bardziej bezpieczne. Podkreślam, dzisiaj możemy powiedzieć, że miasto Poznań jest miastem bezpiecznym, ale musimy zrobić wszystko, żeby mieszkańcy to czuli i żeby rzeczywiście było tak, że jesteśmy możliwie dobrze przygotowani na sytuacje, w których rzeczywistość wymaga od nas więcej niż obecnie. Rozmawiam z wieloma podmiotami, instytucjami, środowiskami i wszyscy chcą w tym uczestniczyć. To jest coś, co napawa mnie dużym optymizmem, właśnie to poczucie swego rodzaju mobilizacji.
Staram się odpowiedzialnie podchodzić do swoich słów i na pewno nie powiem dzisiaj, że będziemy gotowi na wszystkie wyzwania w 2027 roku, wskazywanym nam jako możliwa data agresji. Nie będzie to łatwe, trzeba ponieść wielki trud i nie wszystko zależy od nas. Mam ambicję, żeby pokazać, że Poznań będzie albo już jest najlepiej przygotowanym na te wyzwania miastem w Polsce. Pierwsze sygnały są takie, że sobie radzimy, nasze działania są dobrze oceniane, a wnioski, które składamy o dofinansowanie, są akceptowane. Złożyliśmy do wojewody 90 takich wniosków i te, które już są zaakceptowane i sukcesywnie podpisujemy umowy, to za chwilę będzie ok. 20 mln zł. To są konkretne pieniądze na bardzo różne i bardzo potrzebne na tym etapie działania. Doposażanie jednostek Straży Pożarnej, remonty, nowe syreny, uzupełnienie magazynów przeciwpowodziowych, szkolenia, inwentaryzacja obiektów, które będą mogły być miejscami doraźnego schronienia. Konkretne projekty i działania, które służą i będą służyć jeszcze większemu bezpieczeństwu poznanianek i poznaniaków.
A. W.: Czy miasto wie, iloma miejscami schronienia dysponuje?
M. G.: Bardzo wstępna inwentaryzacja przeprowadzona pewien czas temu wykazała, że w Poznaniu jest nawet 4 tys. potencjalnych lokalizacji, które mogłyby służyć docelowo za miejsca schronienia. Są w bardzo różnym stanie i wymagają nakładów inwestycyjnych. To jest procedura, w której my najpierw czekamy na inwentaryzację tych miejsc przez Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego i Straż Pożarną, która ma wskazać obiekty nadające się do przystosowania. Tam, gdzie otrzymujemy taką informację, składamy do wojewody wnioski o pieniądze na analizę tego, jakie są potrzebne nakłady inwestycyjne, żeby można było uznać, że te miejsca są bezpieczne dla mieszkańców w razie kryzysu. Odkąd pełnię funkcję zastępcy prezydenta, cały czas powtarzam, że czekanie nie jest samorządowe. I my w Poznaniu nie chcemy czekać. Nie czekamy na rozporządzenia ministrów, nawet na tę inwentaryzację dokonywaną przez PINB i Straż Pożarną. Nie czekamy też na pieniądze. Chcemy podejmować działania tam, gdzie nas na to stać i gdzie są możliwości. Samorząd ma mnóstwo opcji, żeby działać w swoim zakresie. Posiadamy dużo obiektów, które mają piwnice, choćby w zasobie ZKZL czy PTBS-u. Pracę zacząłem od własnego podwórka i mobilizuję jednostki, które mi podlegają. To oczywiście nie wyklucza wszystkich działań, które podejmujemy i będziemy podejmowali we współpracy z administracją rządową – ministrami i wojewodą.
A. W.: Czyli szukacie również potencjalnie nowych miejsc, które mógłby stać się miejscami schronienia?
M. G.: Zdecydowanie tak. Na spotkaniach ze służbami zawsze podkreślam, że nie interesują mnie definicje, które już są albo na które czekamy, jeżeli chodzi o ustawy i rozporządzenia. Chcę, żeby mieszkańcy czuli, że będą mieli takie miejsca w momencie zagrożenia, kiedy będzie trzeba przeczekać sytuację kryzysową. Wtedy tak naprawdę nikt nie będzie się zastanawiał, czy to miejsce spełnia definicję ustawową czy nie. Ludzie będą chcieli czuć się bezpiecznie. Dlatego uważam, że należy podjąć ten trud i naprawdę staram się mocno w tej kwestii dokręcać śrubę, żeby wszyscy bardzo poważnie to traktowali. Jestem po spotkaniach między innymi ze spółkami odpowiadającymi za mieszkalnictwo i włożymy bardzo dużo swojej energii w to, żeby przekonać np. wspólnoty mieszkaniowe, żeby te wszystkie przysłowiowe rowerownie, wózkarnie i suszarnie w pewnym sensie poświęcić, tam gdzie będzie to możliwe i potrzebne. Będziemy chcieli te miejsca przygotować, doprowadzić do nich wodę, prąd, zabezpieczyć okna, wzmocnić stropy, zapewnić tam środki medyczne, generatory prądu, krzesła, materace lub łóżka polowe. To naprawdę jest w interesie wszystkich, nie tylko dlatego, że to kwestia bezpieczeństwa, ale też jestem przekonany, że te miejsca na co dzień mogłyby być wykorzystywane do innych celów, dajmy na to np. spotkań mieszkańców tych wspólnot. Podobnie z halami garażowymi. Uważam, że należy podejmować decyzje, aby czasami poświęcić część powierzchni parkingowej lub ją przekształcić i tworzyć magazyny, które będzie można ogrzać i doprowadzić tam wodę, prąd czy przechowywać leki. Przede wszystkim zainwestować w już wybudowane sanitariaty. Uważam, że błędnym jest myślenie, że wystarczy przygotować dziurę w ścianie i odpływ, żeby później móc postawić tam tzw. toi-toi zamiast zaparkowanego samochodu. W sytuacji kryzysu po prostu może nie być już czasu na pozyskanie wyposażenia, transport i montaż, więc toalety, prysznice, umywalki itd. powinny być już wybudowane. Wszystkich mobilizuję do tego, żebyśmy już o tym myśleli, żeby nie było za późno. Mam takie głębokie poczucie, że zakres działań jest bardzo szeroki i naprawdę wszyscy chcą współpracować. Do tej pory nie spotkałem się z głosami, że nie jest to potrzebne i ktoś nie chce współpracować przy tym wyzwaniu.
A. W.: Czy miasto szukając potencjalnych miejsc schronienia ogranicza się tylko do przestrzeni miejskich?
M. G.: Nie. Jako przykład podam moje spotkanie z arcybiskupem Zbigniewem Zielińskim. Z moich informacji wynika, że mamy w Poznaniu około 100 kościołów i arcybiskup to potwierdził. Poprosiłem o to, żebyśmy podjęli się takiego trudu i sprawdzili, ile z nich ma piwnice i czy są tam pomieszczenia, które mogłyby służyć temu, żeby wierni czuli się bezpiecznie. Gros osób wierzących w momencie zagrożenia uda się do kościoła. Cieszę się z tego, że spotkałem się ze zrozumieniem w tym temacie. Jesteśmy umówieni z arcybiskupem w szerszym gronie, zarówno z osobami odpowiedzialnymi za tego typu działania ze strony kurii, jak i miasta. Będę chciał stworzyć zespół osób odpowiedzialnych za taką inwentaryzację w kościołach. Niezwykle ważna będzie tu otwartość w parafiach. Uważam, że to jest właśnie sposób na skuteczne działanie. Nie punktowo, tylko jeżeli wiemy, że mamy około setki takich miejsc, kościołów, i wiemy, że ludzie będą się chcieli tam gromadzić, kiedy poczują zagrożenie, to podejmuję trud, by tę możliwość sprawdzić i spróbować współpracy w tej sprawie z Kościołem. Szczerze mówiąc, mam takie poczucie, że to powinno być już dawno zrobione. Kiedy objąłem stanowisko zastępcy prezydenta, obiecałem przyspieszenie w tych sprawach i poświęcam dużo energii i czasu na to, żeby faktycznie dokręcić tę śrubę.
A. W.: Niedługo na MTP odbędą się Targi Ochrony Ludności i Obrony Cywilnej PROTEGA. Czy to jest dobre miejsce do szukania rozwiązań na sytuacje kryzysowe?
M. G.: Bardzo się cieszę, że organizujemy to wydarzenie. Myślę, że będzie jednym z najlepszych tego typu w Polsce. Mam głębokie poczucie, że to nie będzie kolejna przegadana konferencja. Mamy już zapowiedzianych znakomitych gości z poziomu rządowego i samorządowego i liczę, że do nas dotrą. Najbardziej cieszy mnie, że przygotowano bardzo praktyczny program. Warsztaty, szkolenia, prelekcje, gdzie ludzie będą mogli się dowiedzieć bardzo konkretnych rzeczy. Pierwsza pomoc, plecak ewakuacyjny, poradnik bezpieczeństwa w praktyce – to nie będą pogadanki, które niewiele mają wspólnego z rzeczywistością kiedy przychodzi kryzys, tylko jest to naprawdę dobrze zbudowany, konkretny i praktyczny program. Już teraz jestem wdzięczny MTP za organizację PROTEGI. Jeszcze przed rozpoczęciem wydarzenia widzę, że cieszy się dużym zainteresowaniem, choć to dopiero pierwsza edycja. W pewnym sensie te dwa dni na targach będą jednym wielkim szkoleniem dla uczestników. Odbędą się też spotkania z młodymi ludźmi, którzy, mam nadzieję, przyniosą praktyczną wiedzę i świadomość do swoich domów. Oni są najlepszymi nauczycielami, często dużo lepszymi dla swoich rodziców niż rodzice dla nich. Nie mam wątpliwości – PROTEGA będzie ważnym wydarzeniem.
A. W.: Podsumowując naszą rozmowę, Poznań jest miastem na ten moment bezpiecznym?
M. G.: Poznań jest miastem bezpiecznym. Musimy zrobić wszystko, żeby takim pozostał również wtedy, gdy być może przyjdzie nam zmierzyć się z największymi wyzwaniami w naszym życiu.







