Uznany belgijski fotograf Bert Daenen przyjechał do Poznania ze swoimi najnowszymi dziełami, które prezentuje na wystawie pt. „Breathe, keep breathing”. Swoje prace wystawiał już m.in. w Paryżu i Rotterdamie. Za poprzednią serię pt. „Behind the mask” zdobył międzynarodowe uznanie. Doceniono ciekawy sposób, w jaki sportretował pielęgniarki i lekarzy w czasach pandemii. Porozmawialiśmy z artystą, który już jest w Poznaniu.
Belgijski fotograf w Poznaniu
Wystawa jest dostępna od 3 marca do 15 kwietnia w MAD Art Gallery przy ul. Mielżyńskiego 27/29. Najnowszą serię portretów zainspirowała pozorna wolność. Jak przekonuje Bert Daenen „żyjemy w świecie, w którym wszystko jest możliwe. Możliwości są na wyciągnięcie ręki, możliwości, które trzeba wykorzystywać, aby czerpać z życia jak najwięcej”. Tym samym jednak: „wolność jest w pewnych ramach prawnych i moralnych. Instytut katolicki wykorzystał winę, jako instrument zmuszający ludzi do przestrzegania zasad i trzymania się określonych granic”.
– Pandemia, wojny i zagrożenia klimatyczne wiszą nad naszymi głowami jako realne zagrożenia. Problemy, które dzielimy z całą ludzkością. Szukamy ukojenia w małych rzeczach, ale nawet pies nie może biegać swobodnie, bo tylko w obrębie ograniczonego wybiegu. Znam ludzi, którzy boją się przyszłości bardziej, niż to miało miejsce 10 lat temu. Boją się mieć dzieci. Może ten świat nie jest już bezpieczny, aby sprowadzać na niego kolejne istnienia? – opowiada nam fotograf.
Warsztat fotografa i tematyka jego prac
Bert Daenen lubi skupiać się na emocjach ludzi, a także ciszy. Jak twierdzi „świat jest bardzo głośny, ludzie krzyczą, żeby zwrócić na siebie uwagę, ale to w ciszy są najważniejsze i najgłębsze uczucia”. Opowiedział też o swoim unikatowym sposobie pracy.
– Pierwszy raz spotkałem się z modelkami, gdy przyszły do mnie do studia. Staraliśmy się stworzyć atmosferę, jakby cały świat wokół zniknął. Podczas wernisażu słychać parę utworów, które leciały podczas sesji zdjęciowej. Długi też czas pracowaliśmy w całkowitej ciszy. Nie rozmawialiśmy, patrzyliśmy sobie tylko w oczy, aby oddać klimat miejsca, w którym dochodzi do zaniku świata. Takie są też moje zdjęcia – opowiada o sposobie portretowania modelek Daenen.
Co fotograf wie o Polsce i Polakach? Jak przyznaje nie, aż tak wiele. Natomiast przyjazd do Polski zawsze był jego marzeniem, które w końcu się spełniło, ponieważ jego żona studiowała język polski i rosyjski. Ponadto jego śp. wujek był Polakiem.
– Jego syn, czyli mój siostrzeniec jest pół Belgiem, pół Polakiem. Dorastał w Belgii, ale jest przywiązany do Polski i często tu przyjeżdża. Gra tradycyjną polską muzykę. Myślę, że tradycja jest ważna dla Polaków – zakończył Bart Daenen.
Czytaj też: „Nie to niebo”. Kosmos na wyciągnięcie ręki w Poznaniu