Hala sportów walki na Międzynarodowych Targach Poznańskich. To tam trenuje Akademia Judo dopóki nie zostanie oddane do użytku nowe miejsce przy ul. Jarochowskiego. Sala jest podzielona na trzy części. W jednej trenują przedszkolaki, w drugiej młodzież. Trzecią zajmuje wyjątkowa sekcja. Sekcja osób z niepełnosprawnościami.
Na pierwszy rzut oka – trening jak każdy inny. Są maty, a na nich zawodnicy w judogach. Jednak trenują niezwykli zawodnicy – z niepełnosprawnością intelektualną. Widać zaangażowanie w każdym ćwiczeniu, które wykonują, ale i nieschodzący z twarzy uśmiech. Między nimi trener Dariusz Migdałek. W jego tonie głosu słychać, że obchodzi się z zawodnikami jak z równymi – nie ma zmiłuj, nie ma taryfy ulgowej. Pytam go więc, czy praca z tak wyjątkową sekcją różni się od treningów ze standardowymi grupami.
– Trzeba mieć większą cierpliwość, to na pewno. Nasi zawodnicy tzw. specjalni dużo wolniej nabywają nowe umiejętności i czasami może być tak, że przez wiele lat ćwiczą jakąś technikę, wydaje się, że już jest opanowana, przychodzi na kolejny trening i okazuje się, że trzeba uczyć jej od nowa. Taka jest specyfika tej pracy – wskazuje trener. – Przyznam jednak, że na przestrzeni lat, prowadząc wiele różnych grup, uważam, że prowadzenie zajęć z osobami z niepełnosprawnością intelektualną ma dużo plusów. Oni już wiedzą, że chcą trenować latami, a wtedy prowadzenie treningów jest znacznie łatwiejsze niż w przypadku dzieci. Tutaj jest sama radość, nie ma roszczeniowości, jest sympatia jednego do drugiego, nie ma oszukiwania. Jest wzajemna pomoc. Przyznam, że niestety w przypadku dzieci ze szkół masowych coraz trudniej o takie wartości. Uważam, że pod tym względem prowadzenie treningu z naszymi zawodnikami jest łatwiejsze – zaznacza Migdałek.
Jak dodaje trener, są też pewne zasadnicze różnice, związane z przepisami w judo. W ramach Olimpiad Specjalnych, w których startują osoby z niepełnosprawnościami z poznańskiej sekcji, zabronione są niektóre rodzaje technik, takie jak rzuty, poświęcenia, w których się układa samemu na plecy albo kładzie się na przeciwnika. Zabronione są dźwignie i duszenia. Pozostałych technik naucza się dokładnie tak samo jak w grupach bez niepełnosprawności.
Sukcesy trudno zliczyć
Poznańska Akademia Judo jako drugi klub w Polsce podjęła się prowadzenia treningów dla zawodników i zawodniczek z niepełnosprawnościami. Sekcja ta działa w klubie od 2011 roku. Może poszczycić się nie tylko długą historią i szczerym oddaniem ze strony zawodników, ale też licznymi sukcesami.
– To było tyle lat temu… Wtedy to była nowość! Poza nami był jeden klub w Elblągu, natomiast oni po prostu trenowali, nie byli zrzeszeni w ramach większej grupy sportowej. My jako klub postanowiliśmy dołączyć do Olimpiad Specjalnych w Polsce. Ja i prezes naszego klubu Radosław Miśkiewicz pojechaliśmy na szkolenie do Aten. Po powrocie do Polski przeprowadziliśmy pierwsze szkolenie dla polskich trenerów i to judo zaczęło się mocno rozwijać. W tej chwili oprócz Olimpiad Specjalnych w Polsce działa również Europejska Unia Judo, która z kolei organizuje zawody pod szyldem Polskiego Związku Judo. Olimpiady Specjalne skupiają się na wartościach społecznych, na dawaniu radości. Medale są mniej ważne. Z kolei Polski Związek Judo zaczyna iść w stronę osiągania sukcesów sportowych – zaznacza.
Jak wskazuje trener, poznańska sekcja osób niepełnosprawnych ma takich sukcesów na koncie bardzo dużo. Angelika Stachowiak, jedna z zawodniczek, w 2019 r. była pierwszą w historii kraju zawodniczką, która wzięła udział w światowych Igrzyskach Olimpiad Specjalnych, odbywających się wówczas w Abu Zabi. Tam wywalczyła srebrny medal.
– Treningi wymagają od nas systematyczności, trzymania wagi, ale sukcesy motywują – mówi Angelika.
Medalistka sukces ten powtórzyła cztery lata później w Berlinie. To największe międzynarodowe osiągnięcie sekcji. Krajowych jest tak wiele, że jak przyznaje Dariusz Migdałek, trudno je zliczyć.
– Na ostatnie 14 turniejów my jako drużyna dziesięć razy zdobyliśmy pierwsze miejsce drużynowo, cztery razy drugie. To świadczy o randze. My często wygrywamy tutaj ilością, bo nas jest po prostu dużo, aczkolwiek jakościowo też uważam, że nasi zawodnicy świetnie sobie radzą – opowiada trener.
Z treningów czerpią też rodzice
Ten sukces ma jednak wiele matek i ojców. I to dosłownie. Przy stoliku, nieco z dala od maty treningowej, siedzą rodzice zawodników. To oni przywożą ich na treningi, czekają podczas trwania zajęć. Mimo że uczestnicy często są już pełnoletni, nie są na tyle samodzielni, by jeździć na treningi w pojedynkę. Rodzice, z którymi rozmawiam, nie traktują tego jednak jak przykrego obowiązku. Wręcz przeciwnie – sami mówią, że judo odmieniło ich życie, mimo że to nie oni noszą judogi. Niektórzy rodzice przyjeżdżają z dziećmi na treningi już kilkanaście lat.
– Żadna rehabilitacja nie dała do tej pory naszym dzieciom tyle, ile judo. Wyjątkowo wpłynął na ich ogólny rozwój. To nie są ćwiczenia, jakie wykonują podczas rehabilitacji. To sport – wskazuje Dragan, prywatnie tata jednego z zawodników. – Na początku nikt nie wierzył, że nasze dzieci będą mogły jeździć na zawody i odnosić w nim sukcesy. Teraz widać, że nie mieli racji.
Jak dodają rodzice, judo to też duża lekcja samodzielności dla osób z niepełnosprawnościami. Podczas wyjazdów na turnieje muszą oni sami przypilnować rzeczy, ubrać się, umyć. Tu sport często schodzi na drugi plan. Uczy jednak systematyczności, hartuje ducha. Choć dla rodziców to też obowiązek, sami przyznają, że jest dla nich miły.
– Nasze dzieci dzięki treningom mają wspólny czas i – co ważne – ruszają się, nie siedzą przed telewizorem. Wyjeżdżają na zawody, więc mogą odwiedzić nowe miejsca. A my, jako rodzice, też zaprzyjaźniliśmy się ze sobą. Pijemy tu kawę i zajadamy ciastka – dodaje pani Wiesia, która przyjeżdża na treningi ze swoim dzieckiem.
„Jestem bardziej otwarty”
A co o judo mówią sami zawodnicy? Po treningu udaje mi się porozmawiać z kilkorgiem z nich.
– W moim życiu najważniejsze są trzy rzeczy: rodzina, nauka i treningi. Lubię tu przyjeżdżać nie tylko dla sportu, ale też dla kolegów i koleżanek – mówi Tadeusz.
Do wyjścia zbiera się również Mateusz. On akurat na zajęcia przyjeżdża sam, komunikacją miejską. Niepełnosprawność mu w tym nie przeszkadza. Tak samo jak w uprawianiu sportu.
– Dzięki judo jestem aktywny, bardziej otwarty. Mam tu przyjaciół. Niebawem będę reprezentował klub w zawodach w Olsztynie, będę reprezentował naszą sekcję – wymienia.
Jego kolega Wiktor dodaje:
– O treningach powiedział mi kolega, przyjechałem tu pierwszy raz kilka tygodni temu. Chcę zostać w sekcji. Będę trenować, bo to fajna forma spędzania czasu.
To widać też po innych zawodnikach. Wychodzą z uśmiechem, rozmawiają ze sobą. Wspierają się – w sporcie i nie tylko. Zjednoczyło ich judo.
Zobaczcie zdjęcia z treningu!











Czytaj także: Poznań wystroi się na święta. Nowe dekoracje w centrum





