Uniwersytet im. Adama Mickiewicza po kilku dniach normalnej pracy wrócił do nauki zdalnej. Zajęcia stacjonarne odbywały się od 10 stycznia. Ta decyzja spotkała się jednak z mieszanym odzewem. Część studentów zaakceptowała tę decyzję z ulgą inni wzburzeni posądzali władze UAM o nieodpowiedzialność.
Władze Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu wydały dziś komunikat o przejściu na zdalny trybu nauczania. Wstępnie zajęcia – za pośrednictwem wykorzystania łączy internetowych – potrwają do 23 lutego.
Zarządzenie wchodzi w życie z dniem 24 stycznia, z tym że kształcenie na studiach niestacjonarnych odbywa się na zasadach określonych w niniejszym zarządzeniu począwszy od 21 stycznia – czytamy w zarządzeniu Rektorki UAM prof. Bogumiły Kaniewskiej
Według informacji których udzieliła nam rzeczniczka UAM Małgorzata Rybczyńska wynika że, wbrew zarzutom części studentów uczelnia monitorowała sytuację.
Władze UAM podjęły decyzję o przejściu na naukę zdalną, obserwując rosnącą falę zakażeń w Wielkopolsce i kraju, oraz śledząc prognozy. Decyzja wynika także z obserwowanego wzrostu liczny osób ze społeczności akademickiej UAM przebywających na izolacji lub kwarantannie – informuje Małgorzata Rybczyńska.
Według badań Państwowego Instytutu Badań na UAM-ie zaszczepionych jest 92 % pracowników, 90 % doktorantów oraz 82% studentów.
To dobry wynik, który pozwala z nadzieją patrzeć na drugi semestr tego roku akademickiego. Liczę, że będziemy mogli kontynuować naukę w salach dydaktycznych, choć oczywiście zależy to od sytuacji w kraju. Dziękuję wszystkim, którzy podjęli decyzję o zaszczepieniu się. Jestem przekonana, że w tej chwili nie ma innej metody, która dawałaby szansę na powrót do normalnego funkcjonowania uczelni. Cieszę się, że nasza uniwersytecka społeczność wykazała się dojrzałością, odpowiedzialnością, a także zaufaniem do nauki, o czym świadczą te wyniki – komentuje rektorka UAM, na stronie internetowej uczelni.