Chłopiec wyprowadzał swojego pupila na smyczy, kiedy podbiegły do niego trzy duże psy. Właściciele mieli się zjawić dopiero pięć minut później.
Sytuację opisała jedna z mieszkanek Starołęki. Około godziny 12:00 syn kobiety wyprowadzał swojego psa na smyczy na polanie przy skrzyżowaniu ulic Oświęcimskiej i Dęblińskiej. W pewnym momencie podbiegły do niego trzy duże psy rasy pitbul, owczarek niemiecki i bernardyn. Jak opisuje kobieta, sytuacja była niebezpieczna, a właściciele zjawili się dopiero po pięciu minutach.
– Mogło dziś dojść do nieszczęścia, gdyż nie wszystkie psy akceptują inne. Nasz, choć dla człowieka jest przyjazny, to niestety w stosunku do innych psów niekoniecznie. Syn wrócił przerażony całą sytuacją – opisała mieszkanka Starołęki.
Kobieta prosi o pilnowanie swoich psów i niewyprowadzanie ich bez smyczy.
Co grozi za nieprzypilnowanie psa?
W świetle prawa, zwolnienie psa ze smyczy dozwolone jest wyłącznie w miejscach mało uczęszczanych przez ludzi pod warunkiem, że pies ma nałożony kaganiec, a właściciel lub dzierżyciel sprawuje kontrolę nad jego zachowaniem.
Co więcej, jeśli właściciel nie zachowa zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, podlega karze grzywny wynoszącej od 50 do 250 zł. Dodatkowo, jeśli właściciel nie przypilnuje swojego zwierzęcia, a ono swoim zachowaniem stwarza niebezpieczeństwo dla życia bądź zdrowia człowieka, grzywna może wynieść nawet 500 złotych.