Prace nad nim trwały rok. Od wtorku Poznań ma nowy magazyn o kulturze. Czym i dla kogo jest Dynks?
Od wtorku wreszcie możemy czytać Dynksa. Wystarczy wpisać w przeglądarce internetowej adres: www.dynks.poznan.pl.
Na jego czele stanął Mike Urbaniak. To znany animator kultury, dziennikarz i krytyk teatralny. Od kilku lat związany z Poznaniem, dla którego zostawił Warszawę. Dynks będzie funkcjonował w przestrzeni wirtualnej, ale nie będzie ani portalem, ani informatorem. Będzie właśnie magazynem, czyli wyborem wszystkiego tego, co w mieście najciekawsze i zasługuje na zdecydowanie bardziej rozbudowaną formę, napisaną świetnym językiem.
Znajdziemy w nim teksty dotyczące kultury, architektury oraz lifestylowego życia miasta. O swoich ulubionych knajpkach pisać będzie Maciej Nowak, znany dotąd bardziej warszawiakom z recenzowania stołecznych restauracji. Choć on akurat poprzez Teatr Polski związany jest Poznaniem już od wielu lat, to wśród autorów znajdziemy wiele postaci, które wcale tu nie mieszkają. Taka jest koncepcja magazynu. Ma przedstawiać poznańską kulturę widzianą także oczami mieszkańców innych miast.
Wydawcą Dynksa jest Estrada Poznańska. O potrzebie stworzenia takiego właśnie jak Dynks magazynu mówił też podczas spotkania z dziennikarzami wiceprezydent Poznania Jędrzej Solarski.
– Mamy już portal o poznańskiej kulturze, czy informator, jakim jest „Iks”. Cieszę się, że będzie on pisał pozytywnie o tym, co dzieje się w Poznaniu. Dobrze, że będzie pokazywał mieszkańcom, jak i turystom, jak wiele się u nas dzieje – podsumował prezydent Jędrzej Solarski.
Dla kogo ten Dynks i po co? O tym opowiada nam Mike Urbaniak.
Marek Jerzak: Mike, czy Ty jesteś poznaniakiem?
Mike Urbaniak: Tak, uważam się za poznaniaka, choć dla wielu pewnie nim nie jestem, bo przeprowadziłem się tu z Warszawy 6 lat temu. Zawodowo zajmuję się już prawie wyłącznie Poznaniem.
M.J.: Skoro jesteś poznaniakiem, to powiedz, co to jest Dynks?
M.U.: Dynks to tytuł nowego magazynu o kulturze. Nie został oczywiście wybrany przypadkowo, to bardzo poznańskie słowo. Podoba nam się i dlatego, że jest zabawne, i dlatego, że podoba nam się jego definicja. Dynks to przecież coś nieokreślonego, coś, czego nie umiemy nazwać. Taka jest właśnie współczesna kultura.
M.J.: Jakie działy znajdziemy w magazynie Dynks?
M.U.: Magazyn nie ma działów, dlatego że w kulturze współczesnej działy są archaiczne. Kultura jest bardzo często intersekcjonalna, przenika się. Nie jesteśmy w stanie zakwalifikować rozmaitych dzieł
kultury do jednej kategorii.
M.J.: Jak w takim razie poruszać się po Dynksie?
M.U.: Magazyn operuje określonym systemem tagów pomagających w nawigacji po stronie magazynu oraz automatycznych polecaczy, prowadzących czytelników po tym, co ich najbardziej może interesować.
M.J.: Przyznaję, że sam niekiedy w piątek poszukuję inspiracji, jak spędzić weekend? Jaki spektakl w teatrze wybrać? Googluję i szukam recenzji. Po czym wyskakują mi, ale takie dotyczące spektakli w Warszawie czy Krakowie.
M.U.: Nie wiesz, jaką radość sprawiasz mi tym pytaniem, ponieważ to jest jeden z powodów, dla którego powstał magazyn. Ja takich pytań, jak to, które przed chwilą zadałeś, słyszałem mnóstwo. Kiedyś mieliśmy w Wyborczej „Co Jest Grane” – świetny dodatek kulturalny na weekend, ale dzisiaj kultura jest rugowana z mediów głównego nurtu. Dynks powstał właśnie po to, by wypełnić tę pustkę i dać znacznie więcej, mamy bowiem rozbudowane multimedia oraz nasz piątkowy dynksletter z wyborem najciekawszych wydarzeń na weekend. Budzisz się w piątek rano, robisz kawkę i czeka już na Ciebie w skrzynce mejlowej to, co najważniejsze w poznańskiej kulturze.
M.J.: A Poznań z punktu widzenia stołecznego jeszcze do niedawna dziennikarza jest w ogóle ciekawym miastem?
M.U.: Bardzo, bo Poznań to jedna najważniejszych kulturalnych metropolii. To przecież duże, nowoczesne, zamożne, europejskie i bardzo przyjemne do życia miasto z mnóstwem ciekawych miejsc, wydarzeń i ludzi. Dzieje się tu tyle, że nawet się boję, czy to wszystko uda nam się w Dynksie ogarnąć. Ale z radością podejmujemy to wyzwanie!