To był pogrom. Lech 5 razy ugodził Legię

Pierwsza połowa zapewniła mnóstwo emocji wszystkim kibicom. W drugiej Lech praktycznie znęcał się nad Legią. Ishak strzelił bramkę w swoim jubileuszowym, 150. meczu w barwach Kolejorza.

To jedno z najważniejszych spotkań w całej Ekstraklasie zawsze przyciąga tłumy zarówno na trybunach, jak i przed telewizorami. Klasyk, czyli mecz Lecha Poznań z Legią Warszawa, zdecydowanie nie zawiódł. Wszystko zaczęło się już w piątej minucie, kiedy to Mikael Ishak zagrał w pole karne do Patrika Walemarka. Szwed oddał dobry strzał, ale równie świetną interwencją popisał się Gabriel Kobylak. Golkiper źle odbił jednak futbolówkę, która wpadła tuż pod nogi Aliego Gholizadeha. Irańczyk popisał się fantastycznym strzałem finezyjnym, którym pokonał bramkarza. Było już 1:0.

Bramka za bramkę

Kolejorz chciał pójść za ciosem i zaledwie minutę później Walemark znów znalazł się w polu karnym. Zabrakło mu jednak opcji do podania i musiał oddać strzał z niewygodnej pozycji. Nie był on wyzwaniem dla golkipera. Później to jednak Legia przejęła inicjatywę. Klub ze stolicy błyskawicznie przenosił ciężar gry pod bramkę Lecha i rozgrywała krótkimi podaniami z wykorzystaniem skrzydeł. Niebiesko-białym było ciężko wyjść z własnej połowy i bronili się prawie całym zespołem.

Legia swoją przewagę udokumentowała już w 29. minucie, kiedy to po świetnej wrzutce Pawła Wszołka Luquinhas zgrał głową do Marca Guala. Hiszpanowi pozostało jedynie dobić piłkę do siatki. Było już 1:1. Chwilę później na wzór Lecha, stołeczni chcieli pójść za ciosem, ale słaby strzał oddał Bartosz Kapustka. Kolejorz nie dawał za wygraną. W okolicach 37 minuty nastąpiło przebudzenie zespołu Nielsa Frederiksena. W kolejnej świetnej sytuacji znalazł się Gholizadeh, który próbował ponownie zaskoczyć bramkarza podkręconym strzałem. Obrona tym razem wybiła piłkę na rzut rożny, który Lech prawie przemienił na bramkę.

Wielkie emocje

W 39. minucie to znów niebiesko-biali mieli dobrą sytuację. Kobylak niefortunnie sparował po strzale piłkę, do której dopadł Antoni Kozubal. Młodzieżowiec bez wahania umieścił futbolówkę w bramce, nie dając szans bramkarzowi. Był to jego pierwszy gol w barwach Lecha. Gdy wszyscy myśleli, że piłkarze zejdą do szatni przy prowadzeniu gospodarzy, Afonso Sousa niefortunnie dotknął piłki ręką w polu karnym. Sędzia Szymon Marciniak oglądał tę sytuację na powtórce VAR i podjął jednoznaczną decyzję. Jedenastkę wykorzystał Rafał Augustuniak.

Dominacja

Druga część spotkania to zdecydowanie dominacja Lechitów. Już w 50. minucie świetną akcję rozegrali między sobą Ishak, Sousa i Gholizadeh. Finalnie to Portugalczyk bezproblemowo wykończył, dając swojemu zespołowi prowadzenie 3:2. Zaledwie dziewięć minut później Kolejorz potwierdził swoją wyższość w tym spotkaniu. Świetną sytuację wyprowadził Alex Douglas. Obrońca podał piłkę do Joela Pereiry, który wystawił ją do Ishaka. Szwed w swoim 150. meczu dla Lecha strzelił, nie dając bramkarzowi szans. Było już 4:2.

Pokazali charakter

Kolejne minuty były już tylko kolejnym dobrymi atakami gospodarzy. Legia miała swoje szanse, których jednak fatalnie nie wykorzystywała. Kropkę nad „i” w 69. minucie postawił Sousa. Portugalczyk otrzymał futbolówkę od Kozubala, który chwilę wcześniej przejął ją w bocznym sektorze. Przy trzybramkowej przewadze przyjezdni praktycznie już opadli z sił. Do końca nie potrafili stworzyć sobie klarownej sytuacji, a niebiesko-biali byli jeszcze bardziej zdeterminowani, by pokazać wyższość nad rywalem. Mecz zakończył się wynikiem 5:2.

Tak wysoka wygrana z klasowym rywalem z pewnością da zawodnikom zastrzyk pewności siebie. Dała też niezbędne trzy punkty, które po potknięciu Jagielloni, dają Lechowi samodzielnie prowadzenie w tabeli Ekstraklasy.

Czytaj także: Rafał Trzaskowski w Poznaniu. Tu rozpoczyna walkę o fotel prezydenta RP

Erwin Nowak
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl