Pierwsza formacja taneczna na wózkach inwalidzkich powstała w Poznaniu. – Słyszałam, jak dużo ludzi mówiło, że na wózku się nie da tańczyć, no bo jak? Bo nie ma kroków, a tańczyć można tylko nogami. To nieprawda. Kroki wyznacza ruch wózka i naszego ciała – mówi Katarzyna Błoch, założycielka „Heels on Wheels”.
Bo do tańca trzeba… pasji
Tańczyła 19 lat. Wcześniej z pełnosprawnym partnerem, w kategorii combi, jak i solo. Drogi z partnerem się rozeszły, ale miłość do tańca nie zniknęła. Katarzyna Błoch założyła w Poznaniu jedyną grupę taneczną, która tańczy przy użyciu wózków inwalidzkich.
Pierwszy raz spotkały się 1 października 2022 roku. Był to czas dogrywania się i poznawania swoich możliwości. Zarysowywał się też pierwszy czteroosobowy zespół, który później się rozpadł. Jedna z dziewczyn stwierdziła, że to nie dla niej. Pustkę szybko wypełniła nowa osoba.
– Kiedyś brałam udział w różnego rodzaju zajęciach tanecznych, ale były one zawsze indywidualnie, jak np. zumba. Kiedy dziewczyny startowały z zajęciami w październiku, blokowały mnie inne sprawy, dlatego dołączyłam do nich dopiero w grudniu – mówi nam Angelika Kowalczewska-Lipińska i dodaje – Przyszłam, spodobało mi się i zostałam. Na początku traktowałam to po prostu jako dodatkową aktywność fizyczną, ale teraz wiem, że chcę brać udział w pokazach i turniejach. Jestem w tym tak jak dziewczyny, na sto procent.
Obecny skład zatem tworzą panie: Katarzyna Błoch, Małgorzata Błoch, Izabela Janecka i Angelika Kowalczewska-Lipińska. Tańczą, co tydzień w soboty. Nadal czekają na nowe twarze. Nie wykluczają nikogo ze względu na płeć. Mężczyźni są równie mile widziani, jak kobiety.
– Trzeba przyjść i spróbować, bo bez wyjścia z domu i przekonania się na własnej skórze nie da się ocenić, czy to coś, co nam się spodoba. Na razie jesteśmy w damskim składzie, ale nie ograniczamy się tylko do kobiet. Był jeden mężczyzna, ale zrezygnował po miesiącu – mówi Katarzyna Błoch.
Każdy w zespole jest ważny
Powody rezygnacji mogą być różne. Rozmówczynie wskazują, że jednak najważniejsza jest determinacja i szczera chęć tańczenia. Niezależnie, czy akurat jest gorszy dzień – „dzień lenia”, czy na zewnątrz zebrały się czarne chmury i spadła ulewa, to na Naramowice trzeba dojechać. Osoby ze słomianym zapałem tej próby nie przetrwają.
– Szukamy osób, które tak jak my – wiedzą, że jak przyjdą, to dadzą z siebie wszystko. Powtarzam, że to nie jest sport drużynowy, w którym jest pierwszy skład i rezerwowy zawodnik. Każdy jest równie ważny, dlatego każdy musi przychodzić, bo jego miejsce jest niezastąpione w formacji. Nikt nie zatańczy na jego miejsce! – mówi Błoch.
Barierą dla części osób może być obawa przed tym, czy dadzą sobie radę fizycznie. Tutaj porada od tancerek „Heels on Wheels” jest jedna: „nie spróbujesz, to się nie dowiesz”.
– Tańczymy ten sam układ, ale wspólnie bierzemy pod uwagę nasze indywidualne możliwości i dostosowujemy go tak, by każda z nas się w nim odnalazła – mówi Angelika Kowalczewska Lipińska, a Izabela Janecka dodaje, że to układ jest dla tancerek, a nie na odwrót.
Osoba, która chce wziąć udział w zajęciach, musi mieć wózek aktywny i nie mieć sparaliżowanej górnej połowy ciała. To warunki konieczne, by móc tańczyć na wózku. Cztery treningi w miesiącu są też odpłatne – łącznie kosztują 120 zł. To koszt opłaty za salę w centrum fairPlayce. Chętna osoba może też wejść jednorazowo, aby przekonać się, czy to aktywność dla niej. Wtedy zapłaci 40 zł.
Tylko u nas: Włochy na Jeżycach. Giovanni sprzedał wszystko i przyjechał do Poznania
Stereotypowe myślenie o tańcu
– Dużo ludzi słyszałam, jak mówiło, że na wózku się nie da tańczyć, no bo jak? Bo nie ma kroków, a tańczyć można tylko nogami. To nieprawda. Kroki wyznacza ruch wózka i naszego ciała – mówi Katarzyna Błoch.
Izabela Janecka dodaje, że to prawda, że można więcej zrobić, tańcząc nogami, bo można kroki dotańczyć. Dlatego jest też łatwiej. Nie różnicuje, jednak tańca na wózku i tradycyjnego na „lepszy” lub „gorszy” typ. Oba są dla niej równie ciekawe.
– Poruszam się na wózku od dwóch lat. Długo szukałam zajęć, na których mogę z powrotem tańczyć, na szczęście znalazłam – mówi Izabela i dopowiada: – Zawsze to lubiłam, ale z racji ograniczeń ruchowych, nie mogłam już tego robić na nogach. Wózek sprawił, że mogę kontynuować swoją pasję. Brakowało mi takich zajęć w Poznaniu. Taniec mnie uszczęśliwia, relaksuje i sprawia, że czuję się wolna.
Są kraje, w których taniec na wózku jest bardzo popularny, jak w Holandii lub Belgii. Tam jest znany od 30 lat. W Polsce stosunkowo od niedawna odbywają się konkursy i turnieje na ok. 50 osób. Oczywiście przy uwzględnianiu skali wydarzenia trzeba wziąć też pod uwagę liczebność kraju. Przykładowo w Korei Południowej tańczy 100 osób, ale jest to liczniejszy kraj.
Drugą kwestią jest dostęp do wózków aktywnych. W Polsce, żeby uprawiać sport, trzeba kupić własny sprzęt. W niektórych krajach jak np. w Rosji czy Ukrainie zawodnik dostaje wózek na czas zawodów, ponieważ klub ma go na swoim wyposażeniu.
– My natomiast zazwyczaj mamy ten sam wózek do tańca, jak i życia codziennego. Co jest problematyczne, bo każdy wózek ma inne nachylenie kół, a także gabaryty. Ja wybrałam swój pod taniec, dlatego niekiedy muszę go zdemontować, żeby gdzieś wjechać – mówi Błoch.
Celem Mistrzostwa Polski w Tańcu na Wózkach
– Taniec nie jest dla mnie wyłącznie formą odpoczynku, ponieważ jest tak naprawdę częścią mojego życia. To nie jest weekendowe hobby, bo sobotę mogłabym wypełnić inną aktywnością. Chcę, żeby to było na profesjonalnym poziomie – mówi Katarzyna Błoch.
Trenują nie dla czterech ścian, ale po to, żeby brać udział w konkursach, pokazach i eventach. Największym celem, o którym mówią bez cienia strachu, są Mistrzostwa Polski w Tańcu na Wózkach, które mają się odbyć latem w Łomiankach pod Warszawą.
– Pragniemy zarazić pasją innych, pokazać, że można tańczyć na wózku inwalidzkim – mówią. Pytam, czy myślały też o programach typu talent show. Planów na razie nie mają, ale decyzję podejmą wspólnie. – Byłam już w „Mam Talent” w 2020 roku i nic z tego nie miałam ani większej popularności, ani żadne drzwi się przede mną nie otworzyły – dodaje Małgorzata Błoch.
Obecnie ćwiczą nad choreografią przygotowaną przez Agatę Bogusławską z Jazz Dance Studio. Specjalistki od tańca współczesnego. Z głośników wybrzmiewa piosenka Adele. W planach są przygotowania do tańca towarzyskiego. Układy osobiście przygotuje założycielka „Heels on Wheels”, która ma już w tym zakresie wieloletnie doświadczenie.
– Potrzebowaliśmy czegoś spokojniejszego, żeby poznać własne możliwości fizyczne. Poza tym taniec współczesny dobrze wygląda przy wolnych utworach. Jest bardzo liryczny, ale w przyszłości planujemy też coś szybszego, może sambę – mówi Katarzyna Błoch.
Tylko u nas: Ukraińska reżyserka wystawia spektakl w Poznaniu i mówi o Kremlu: „To klan szaleńców” [WYWIAD]