W Poznaniu coraz częściej można spotkać szopy. To urocze i sprytne zwierzęta, które sprawnie przystosowały się do życia w mieście. Problem polega jednak na tym, że jest to dziki, inwazyjny gatunek, który ludzie próbują na siłę oswoić, co może źle wpłynąć na rodzimą faunę.
Poznańska straż miejska w minioną środę odłowiła szopa, który wybrał się na dach Wielkopolskiego Centrum Onkologii przy ul. Garbary. Po interwencji przekazali go wolontariuszowi z ośrodka, który opiekuje się dzikimi zwierzętami.
Okazuje się jednak, że widok szopa w Poznaniu nie jest już tak niecodzienny. Zwierzęta te coraz częściej spotykane są na ulicach miasta. Na dodatek nie zawsze jako „dzikie”, bo ludzie próbują na siłę je udomowić.
– Szopy pojawiają się coraz częściej. W szczególności w całej zachodniej Polsce. Historia ich pojawienia się tutaj jest dość ciekawa. Trafiły do nas w połowie ubiegłego wieku. Oryginalnie jest to gatunek amerykański, ale w Europie zawsze lubili go Niemcy. W latach trzydziestych ubiegłego wieku wprowadzono go do środowisk w Hesji, a później było tylko gorzej, bo kolejne osobniki przywędrowały choćby z żołnierzami amerykańskimi do Berlina Zachodniego jako maskotki. Później zaczęły uciekać i świetnie się zaadoptował. Uciekały z Niemiec do okolicznych krajów, także do Polski. Szopy maja cechy psów i kotów. Są jednak gatunkiem inwazyjnym. To bardzo sprytne drapieżniki. Trzeba również dodać, że są to ładne zwierzęta, przez co stały się bohaterami filmów i bajek. Niekoniecznie jednak im to pomaga, jako dzikim zwierzętom. Ludzie są nieodpowiedzialni i kupują szopy. Nawet w Poznaniu można spotkać osoby spacerujące z szopami na smyczach lub w wózkach. Ludzie nie zdają sobie sprawy jaki bałagan dla środowiska to powoduje. Szopy jedzą ptaki, niszczą ptasie gniazda ale również przenoszą patogeny: bakterie i wirusy. Dla ludzi groźny może być jeden z nicieni, którego te zwierzęta przenoszą. Kraje europejskie dążą więc do zmniejszenia liczebności szopów. Jeśli spotkamy szopa to warto zgłosić to do Ekopatrolu. Warto pamiętać, że jest to gatunek inwazyjny, więc może być zagrożeniem dla rodzimej fauny – mówi prof. dr hab. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.