Strażak-ratownik, który cztery lata temu pod barem szybkiej obsługi pobił innego mężczyznę został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Przez najbliższe dwa lata nie może także wrócić od zawodu.
Był to drugi proces strażaka ratownika. Sąd w pierwszej instancji za to co zrobił, skazał go na rok bezwzględnego więzienia, ale wtedy apelację złożył … prokurator. Chciał on niższej kary dla skazanego. Gdy sytuację opisała poznańska gazeta wyborcza, prokurator chciał wycofać apelację ale sądowa machina ruszyła.
Dziś sąd wydał prawomocnym wyrok w tej sprawie. Skazał strażaka na rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Skrócił mu także okres zakazu wykonywania zawodu z pięciu do dwóch lat. Sędzia Justyna Andrzejczak mimo, że złagodziła wyrok strażakowi to uzasadniając wyrok podkreśliła że ”
– widać, że oskarżony nie potrafi zapanować nad emocjami. Z tego powodu sąd uważa, że zakazanie wykonywania zawodu ratownika jest konieczne .
Podczas procesu obrońca i sam oskarżony, próbowali udowodnić, że to strażak został zaatakowany, ale monitoring z kamery restauracji rozwiał wszelkie wątpliwości.
– Dobrze, że w sprawie istniało nagranie z monitoringu. To główny dowód. Widać na nim dużą agresję oskarżonego – mówiła sędzia Justyna Andrzejczak. Przyznała, że prawnik broniąc się, uderzył „z główki” strażaka, ale to skazany wywlekł pokrzywdzonego z samochodu. – Mimo że jego żona i kolega go powstrzymywali – zauważyła sędzia.
Wyrok w tej sprawie jest prawomocny.