Sprawa koczowiska przy ul. Lechickiej oburzyła mieszkańców. Miasto się broni.

Teren po zlikwidowanych ogródkach działkowych przy ulicy Lechickiej w Poznaniu straszy, a mieszkańcy powoli tracą cierpliwość. Sami podejmują działania oraz coraz głośniej wyrażają niezadowolenie.


Dwa dni temu pisaliśmy o wstrząsających szczegółach interwencji aktywistów z Fundacji na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt Mondo Cane na terenie koczowiska przy ulicy Lechickiej. Oburzenie warunkami w jakich przetrzymywane były zwierzęta odbiło się szerokim echem wśród mieszkańców Poznania. Przedstawiciele miasta usilnie unikali komentowania sytuacji w rozmowie z mediami, jednak wywołany do tablicy magistrat na miejskim portalu poznan.pl opublikował obszerny wpis odnoszący się do zaistniałej sytuacji.

Okazuje się, że problem koczowiska, żyjącej w nim społeczności romskiej oraz warunków jest miastu dobrze znany. Jednak pomimo podejmowania różnych działań, urzędnicy zaznaczają, że teren ten nie należy do Miasta.:

Obszar koczowiska – czyli pustostany na terenie byłych Rodzinnych Ogrodów Działkowych im. 23 Lutego przy ul. Umultowskiej i Lechickiej – nie należy do Miasta Poznania. Jest to teren prywatny, za który odpowiedzialni są właściciele nieruchomości.

Własność po byłych ogrodach działkowych pozostaje kwestią sporną, pomimo tego miasto podejmowało już w przeszłości szereg działań mających na celu rozwiązanie problemu. W zeszłym roku zaplanowane były trzy interwencje, z czego na skutek ogniska koronawirusa wśród koczujących, do skutku doszły dwie. W trakcie kontroli sprawdzono warunki w jakich trzymane są zwierzęta. Czworonogi (psy i koty) w większości pozostawiano na miejscu, wyjątkiem były te które nie miały właściciela lub stwarzały zagrożenie.

Interwencyjny odbiór, radykalna zmiana środowiska i zamknięcie w schronisku zawsze wiążą się z dużym stresem zwierzęcia. Z tego względu służby miejskie nigdy nie dokonywały kompleksowych odbiorów zwierząt z koczowiska – czytamy na miejskim portalu poznan.pl.

Świnia w mieście?

Największe oburzenie wywołała sprawa ubitej, najprawdopodobniej w trakcie samej akcji aktywistów, świni. Miasto tłumaczy, że sama obecność zwierząt gospodarskich – co może zaskakiwać – nie jest zabroniona, jeśli ich właściciele spełnią odpowiednie warunki. Jak można przeczytać w opublikowanym na portalu poznan.pl wyjaśnieniu, „Ekopatrol Straży Miejskiej podejmuje interwencje w tej sprawie, kiedy zwierzę takie jest bezpańskie, w pozostałych przypadkach odpowiedzialność za stan zwierzęcia spoczywa na właścicielu”.

Służby miejskie pomagają imigrantom.

Sprawa koczowiska, ma również drugie dno, czyli warunki w jakich mieszkają tam sami Romowie. Są oni obywatelami Unii Europejskiej i posiadają prawo do przebywania na terenie państw członkowskich UE. Miasto podkreśla, że podejmuje wiele działań mających na celu wsparcie i integracje społeczności zasiedlającej teren byłych ogrodów działkowych. Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie średnio co dwa tygodnie odwiedzają imigrantów, zapewniono między innymi dostęp do podstawowych rozwiązań sanitarnych.

Prowadzona jest także integracja mieszkańców koczowiska z okolicznymi osiedlami, tłumaczami języka romskiego oraz innymi instytucjami. W pomoc zaangażowane są rozmaite miejskie instytucje oraz osoby prywatne. Monitorowana jest też sytuacja dzieci przebywających na terenie koczowiska. Miasto zaznacza również, że nie chce “przemieszczać problemu”, dokonując gwałtownych i nieprzemyślanych działań:

Integracja i włączenie społeczne, szczególnie w przypadku mniejszości etnicznej marginalizowanej i wykluczanej od pokoleń – a tak jest w przypadku Romów rumuńskiego pochodzenia – jest procesem długofalowym, wymagającym współdziałania wielu służb publicznych i zaangażowania samych zainteresowanych – przedstawicieli społeczności romskiej.

Interwencje zarówno miasta jak i organizacji obywatelskich są ważne by zadbać o dobro przebywającej na tym terenie społeczności, która żyje w przerażających warunkach. Należy mieć nadzieję, że mówienie o tym trudnym temacie przyniesie jeszcze więcej zaangażowania prowadzącego do niesienia pomocy potrzebującym.

Artur Adamczak
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl