Z domu pod Poznaniem uciekł obcokrajowiec, który miał być przetrzymywany wbrew swojej woli. W środę, 10 stycznia do budynku w Czerwonaku weszła grupa policjantów. Z nieoficjalnych informacji wynika, że działała tam sekta.
We wtorek, 9 stycznia w godzinach porannych policja została zawiadomiona o tym, że na terenie Czerwonaka przetrzymywany jest obcokrajowiec.
Przetrzymywany obcokrajowiec o pomoc poprosił swoją koleżankę, która skontaktowała się z prowadzącym profil „Poznański Trójkąt Bermudzki”. Ten z kolei zawiadomił policję.
Przetrzymywanego mężczyznę udało się przesłuchać.
Z kolei w środę, 10 stycznia policjanci pojawili się na miejscu i weszli do budynku, w którym funkcjonować ma sekta.
Funkcjonariusze wciąż analizują materiał po rozmowie z przetrzymywanym.
W Czerwonaku działa sekta?
Według nieoficjalnych informacji wynika, że w Czerwonaku od trzech lat miała działać sekta. Miała też przetrzymywać osoby wbrew ich woli. Jej metodą działania miało być polowanie na zagranicznych studentów z problemami, oferując za pośrednictwem internetu wsparcie psychologiczne w języku hiszpańskim oraz wynajem pokojów w atrakcyjnej cenie.
„Głos Wielkopolski” dotarł do zasad, które miały funkcjonować w grupie. W domu miało być zakazane spożywanie alkoholu oraz używanie chemicznych środków czystości. Sprzątać mogło się jedynie wodą. Członkowie rzekomej sekty mają też być przymuszani do chodzenia nago oraz do brania udziały w nagrywaniu filmów pornograficznych, publikowanych w internecie.
Osoby przebywające w budynku mają być zmuszane do czytania antykościelnych, antycovidowych oraz antysocjalnych treści. Członkowie sekty mają być regularnie nagrywani. Wszystko w celu zastraszania osób, które potencjalnie chciałyby opuścić dom. To z kolei jest możliwe jedynie w obecności „opiekuna”. Nieposłuszeństwo jest karane.
Potencjalne kary to m.in. konfiskata środków komunikacji, zamknięcie w piwnicy bez jedzenia i picia, zmuszanie do spożywania psiej karmy, czy groźby pod adresem bliskim.
Rzekoma sekta ma podawać się za wegańską ekologiczną grupę.
„Nie byli przetrzymywani”
Policja weszła do środka, towarzyszył im w tym tłumacz języka. Było tam siedem osób, obywatele kilku krajów – kobiety i mężczyźni w różnym wieku. Osoby tam przebywające były zaskoczone obecnością służb. Jak przekazała policja, wszyscy byli chętni do współpracy i rozmów z funkcjonariuszami. Zostali sprawdzeni w policyjnych systemach.
– W trakcie rozmów osoby te nie zgłaszały nam żadnych uwag dotyczących ich wspólnego zamieszkania. Oświadczyły, że przebywają tam dobrowolnie i nie dzieje im się krzywda. Nie są również do niczego zmuszani, nikt nie ogranicza im korzystania z telefonu czy też kontaktów z rodziną lub innymi osobami – poinformowała podkom. Marta Mróz.
– Ustaliliśmy, że żadna z osób nie była tam przetrzymywana, a 41-letni obywatel Hiszpanii, którego dotyczyło wcześniejsze zgłoszenie, przekazał policjantom bardziej to, jak on widział pobyt w tym domu. W żaden sposób nie wskazuje, że ktokolwiek go do czegokolwiek zmuszał. Na tym etapie sprawy nie pojawiają się żadne dowody na to, że był on przetrzymywany tam wbrew własnej woli. Zrobiliśmy przeszukanie tego domu. W ocenie policjantów nic nie budziło wątpliwości, co do warunków w jakich żyją te osoby. Klucze od drzwi wejściowych oraz innych pomieszczeń znajdowały się w ogólnie dostępnym miejscu – dodała.