Samolot Easyjet z Pizy zamiast zgodnie z rozkładem wylądować w Berlinie, został przyjęty przez poznańskie lotnisko. Co się stało?
Samolot linii Easyjet to na poznańskiej Ławicy niespotykany widok. Linia z charakterystycznymi pomarańczowymi samolotami nie lata bowiem do stolicy Wielkopolski. W nocy z czwartku na piątek podwozie Airbusa A320 tego brytyjskiego przewoźnika dotknęło jednak pasa startowego poznańskiego lotniska. Jak do tego doszło?
Samolot miał wystartować z lotniska w Pizie w czwartek o godz. 20.55. Z niewiadomych przyczyn start się opóźnił i maszyna wzbiła się w powietrze dopiero o godz. 22.48. Zamiast wylądować w Berlinie, do którego chcieli dostać się pasażerowie, niespodziewanie pojawił się w Poznaniu.
Fot. Łukasz Gdak
Co było przyczyną zmiany planów? O to zapytaliśmy w poznańskim porcie lotniczym.
Jak Berlin nie może, to Poznań pomoże
– To ciekawa sytuacja – mówi Błażej Patryn, rzecznik poznańskiego portu lotniczego. – W samolocie nie doszło ani do awarii, ani do żadnego innego wydarzenia, które zmusiłoby pilotów do szybkiego lądowania. Przez to, że samolot wystartował z opóźnieniem berlińskie lotnisko nie zdecydowało się go przyjąć. Port ten w określonym czasie może przyjąć tylko określoną liczbę samolotów – mówi Patryn. Jak przypuszcza może być to spowodowane decyzją środowiskową, która lotnisku Berlin Brandenburg nie pozwala przyjąć większej liczby samolotów np. w godzinach nocnych.
– Najbliższym Berlina lotniskiem spełniającym wymagania pilotów okazał się Poznań i tu samolot Easyjet wylądował. Przy rosnącym ruchu lotniczym można się spodziewać większej liczby podobnych sytuacji – wyjaśnia Patryn i wskazuje, że Poznań nie dość, że położony blisko Berlina, jest ze stolicą Niemiec także dobrze skomunikowany i pasażerowie mogą z Ławicy szybko dojechać do Berlina choćby podstawionymi autobusami.
Fot. Łukasz Gdak