Przyjaciela nie trzyma się na uwięzi. Co zmieni ustawa łańcuchowa?

26 września 2025 r. w Sejmie uchwalona została nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt. Wprowadza ona zakaz stałego trzymania psów na uwięzi (tzw. „ustawa łańcuchowa”). Porozmawialiśmy na ten temat z pracownikami wielkopolskich schronisk dla psów.

Nowe przepisy mają zapewnić zwierzętom lepsze warunki życia i raz na zawsze ukrócić przetrzymywanie czworonogów na łańcuchach przy budzie. Dlaczego to takie ważne? Psy, choć często wydaje nam się, że to my, ludzie, jesteśmy ich panami, były na świecie jeszcze przed nami. W ich naturze leży potrzeba eksploracji świata. Na łańcuchu nie są w stanie jej zrealizować. To prowadzi do przykrych konsekwencji.

Problem widać za miastem

Interwencje związane z odbieraniem psów trzymanych na łańcuchu zdarzają się głównie za miastem.

– W Poznaniu nie mamy się takich interwencji, ponieważ tutaj psy żyją w mieszkaniach lub w domach. Z ogródka korzystają tylko do wyjścia na dwór, nie żyją przy budzie, a jeśli się to zdarza, to bardzo rzadko. Problem pojawia się z dala od miejskiego zgiełku, gdzie psy często nie opuszczają kojca – mówi Katarzyna Frąckowiak, zastępczyni kierowniczki schroniska przy ul. Kobylepole w Poznaniu.

Dla mieszkańców dużych ośrodków miejskich zwierzęta są często członkami rodziny, a nie jedynie strażą warowną przed posesją. Teorię tę potwierdza Robert Lampasiak, dyrektor schroniska dla zwierząt w Skałowie koło Kostrzyna.

– Problem najbardziej dotyczy wsi, gdzie wielu rolników trzyma na posesji po dwa, trzy psy. Tam widać potrzebę interwencji, poprawy dobrobytu zwierząt. Jednak warto też zaznaczyć, że zdjęcie łańcucha to za mało. Pies, który pozostanie w kojcu, nawet jeśli zdejmiemy mu łańcuch z szyi, wciąż nie będzie szczęśliwy. On nadal będzie tęsknił za wolnością – wskazuje Lampasiak.

Przyjaciela nie trzyma się na uwięzi

Pies od wieków nazywany jest najlepszym przyjacielem człowieka – wierny, oddany, pełen bezwarunkowej miłości. Człowiek powinien traktować go z szacunkiem i troską. Tymczasem przetrzymywanie psa na łańcuchu odbiera mu godność, wolność i prawo do życia w poczuciu bezpieczeństwa. To wbrew porzekadłu. A przecież przyjaciel zasługuje na bliskość, opiekę i ciepły dom. Przypomnijmy, że obecnie przepisy zakazują trzymania zwierząt domowych na uwięzi dłużej niż 12 godzin w ciągu doby. Zabraniają też przetrzymywania zwierząt w sposób powodujący u nich uszkodzenie ciała lub cierpienie. Zwierzę musi mieć też zapewnioną możliwość ruchu. Długość uwięzi nie może być krótsza niż 3 metry. Trudno jednak zweryfikować przestrzeganie tego prawa.

– Już ustawa z 1997 roku zakładała, że pies nie może być na uwięzi non stop. Po 12 godzinach w kojcu czy na łańcuchu powinien być spuszczony. Jednak niewiele miało to wspólnego z rzeczywistością – wskazuje Grzegorz Kałużny, behawiorysta w Fundacji Schronisko dla Zwierząt w Gaju, który zajmuje się również edukacją na temat traktowania zwierząt. – Wiele razy zdarzało nam się przyjeżdżać na interwencje, podczas których właściciel twierdził, że oczywiście co noc spuszcza psa z łańcucha, a gdy prosiliśmy, by to zrobił przy nas, nie był w stanie odkręcić zaśniedziałej śrubki, potrzebował do tego specjalnych narzędzi, których oczywiście nie miał w zasięgu. Widzieliśmy łańcuchy wrastające w skórę zwierzęcia albo przymarzające do nich zimą. To dowodzi, że psy wciąż przebywają na łańcuchach 24 godziny na dobę – dodaje.

Kałużny zaznacza, że ustawa to światełko w tunelu. Oczywiście zanim wejdzie w życie, minie jeszcze trochę czasu. Teraz projekt przejdzie do Senatu, który będzie rozpatrywał jego zapisy, a jeśli trafi do podpisu prezydenta i zostanie podpisany, zakaz wejdzie w życie po 12 miesiącach od ogłoszenia ustawy. Po jej wejściu przetrzymywanie psa na łańcuchu nie ujdzie już właścicielom płazem. Według ustaleń zawartych w nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, za złamanie zakazu stałego trzymania psa na uwięzi, grozić będzie grzywna do 5 000 zł lub alternatywnie do 30 dni aresztu.

Zmian będzie więcej

Nowelizacja ustawy nie ogranicza się wyłącznie do zakazu trzymania psów na łańcuchach. Wprowadza również jasną definicję kojca, czyli miejsca, w którym zwierzę przebywa na ograniczonej przestrzeni poza domem i z którego nie może samodzielnie się wydostać. Nowe przepisy określają, że kojce muszą być odpowiednio przygotowane – utwardzone, w dużej części zadaszone i dostosowane do wielkości psa. Minimalna powierzchnia wyniesie 10 mkw. dla psów ważących poniżej 20 kg, 15 mkw. dla czworonogów o masie od 20 do 30 kg i 20 mkw. dla tych powyżej 30 kg. Jeżeli w kojcu będzie przebywało więcej psów, jego powierzchnia będzie musiała zostać odpowiednio powiększona. Warto tu wspomnieć, że do tej pory przepisy nakazywały, by pies przebywający na stałe w kojcu przynajmniej dwa razy dziennie miał możliwość ruchu poza nim. Teraz, zgodnie z przegłosowaną poprawką, pies ma mieć zagwarantowany codzienny ruch poza kojcem, dostosowany do jego wieku, stanu zdrowia, a także potrzeb gatunkowych.

– Właściciele często mają wielohektarowe posiadłości, na których psy mają możliwość biegania, eksploracji terenu. Dla nich jednak taka działka jest doskonale znana, każdy jej zakamarek obwąchały już wiele razy. Pies potrzebuje nowych bodźców, dlatego też ustawa zakłada, że pies powinien mieć warunki dostosowane do potrzeb. Czasem spacer na smyczy jest dla psa ważniejszy niż kolejne wypuszczenie na ten sam teren, nawet jeśli oferuje długie godziny biegania – wskazuje Grzegorz Kałużny.

Warto pomyśleć o chipach

Na ciekawą kwestię zwrócić także uwagę dyrektor schroniska w Skałowie. Chodzi o chipowanie zwierząt, które w Polsce wciąż nie jest obowiązkowe, w przeciwieństwie do wielu europejskich państw. Zdaniem dyrektora placówki, takie działanie skutecznie zmniejszyłoby liczbę czworonogów przebywających w schroniskach.

– Jeśli jesteśmy przy temacie dobra zwierząt, to uważam, że bardzo potrzebne jest im wprowadzenie obowiązkowego chipowania. Pies z chipem ma szansę wrócić do właściciela. Bez chipa jest to często niemożliwe. U nas w schronisku mamy teraz 116 psów. Gdyby miały chipy, te zagubione mogłyby wrócić do domów. My w schronisku wszystkie psy chipujemy, żeby wiadomo było, że są teraz w schronisku. Gdyby któryś się zgubił, weterynarz będzie mógł odczytać lokalizację jego domu. Niestety w Polsce takie działanie to wciąż rzadkość, dlatego chciałbym, żeby rząd zajął się i tą kwestią. Dzięki temu w schroniskach z pewnością nie byłoby tylu tęskniących za właścicielem psów, które chcielibyśmy im zwrócić, nie wiemy jednak, gdzie – wskazał Lampasiak.

Czytaj także: O krok od tragedii. Płonął autobus z grupą przedszkolaków w środku

Marta Maj
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl