Pracownicy Urzędu Miasta chcą zarabiać więcej. Ile dostaną? Tu zgody nie ma

Pracownicy Urzędu Miasta zarabiają za mało – uważają związkowcy Solidarności i OPZZ. Prezydent planuje dać im podwyżki. Związkowcy chcą jednak, by były większe.

– Negocjacje w sprawie podwyżek oczywiście się nie zakończyły. One wciąż trwają – powiedział, rozpoczynając spotkanie z dziennikarzami Jarosław Lange. To rzewodniczący Zarządu Regionu Wielkopolskiej Solidarności, która wraz z Ogólnopolskim Porozumieniem Związków Zawodowych walczy o wyższe pensje dla pracowników Urzędu Miasta Poznania, ale i podległych mu jednostek. To w sumie ponad 11 tys. zatrudnionych.

– W tym roku mamy sytuację niezwykłą, ponieważ proponowane podwyżki przez stronę związkową są nieakceptowane przez miasto Poznań – mówi Lange. I faktycznie Miasto zadecydowało, aby od lipca br. przyznać podwyżki w kwocie 300 zł brutto. Związkowcy uważają, że akceptowalnym i kompromisowym rozwiązaniem byłaby kwota o 150 zł brutto wyższa.

– Po pierwsze, 300 zł podwyżki realizowanej dopiero od 1 lipca tego roku oznacza w praktyce średnioroczną miesięczną podwyżkę w wysokości 150 zł – tłumaczy Lange. Związkowcy zwracają uwagę na jeszcze jeden fakt.

fot. wPoznaniu.pl

– Wzrost wynagrodzenia minimalnego pomiędzy grudniem 2024 a styczniem 2025 wyniósł 366 zł. Oznacza to, że znowu zwiększy się liczba pracowników z minimalnym wynagrodzeniem. Nastąpi dalsze spłaszczanie wynagrodzeń – napisali związkowcy w piśmie do Jędrzeja Solarskiego, Zastępcy Prezydenta Miasta Poznania.

Doświadczeni pracownicy zarabiają tyle, co rozpoczynający karierę?

– Poprzez tak niskie wynagrodzenia osoby z minimalnym stażem zarabiają niemal tyle samo co ci, którzy pracują już tutaj po 15-20 lat – tłumaczy Jarosław Lange.

Natomiast zdaniem Krzysztofa Kubosika, przewodniczącego Rady Międzypowiatowej OPZZ sytuacja taka odpowiada za ogromną rotację na stanowiskach w Urzędzie Miasta i podległych mu jednostkach.

– To powoduje frustrację i ludzie się zwalniają – zaznacza.

Wtórowała mu Kinga Sarna ze Związku Nauczycielstwa Polskiego, przedstawicielka administracji i obsługi w szkołach.

– Chcemy pracować, chcemy dobrze wykonywać swoje obowiązki. Chcemy jednak też godnie żyć, żeby nam wystarczało pieniędzy nie do 20., tylko do kolejnej pensji, a może jeszcze, żebyśmy mogli sobie coś odłożyć – tłumaczyła zebranym na konferencji.

Natomiast na przykłady innych miast, w których zdecydowano się na większe podwyżki powoływał się Konrad Dominiak, przedstawiciel Solidarności Zarządu Transportu Miejskiego.

– Takim miastem na przykład jest Wrocław. Pracownicy, urzędnicy tych jednostek miejskich otrzymali w tym roku 700 zł podwyżki. To jest kwota, którą można naprawić siatkę płac – zaznaczył.

fot. wPoznaniu.pl

Związkowcy zwracali też uwagę, że inne, ale również samorządowe instytucje w Poznaniu płacą więcej.

– Bardzo dużo pracowników odchodzi do urzędów konkurencyjnych, czyli np. Urzędu Marszałkowskiego. Wielu pracowników w momencie samego przejścia dostaje o tysiąc złotych więcej – argumentował konieczność większych podwyżek Przemysław Bresiński z komisji Solidarności Urzędu Miasta, Straży Miejskiej Poznania i Centrum Usług Wspólnych.

Prezydent Jaśkowiak wierzy w kompromis

Związkowcy wierzą w pozytywny skutek rozmów z Miastem. Mają nadzieję, że nie będą musieli posuwać się do innych kroków. Podczas konferencji ani razu nie padło hasło „strajk”. Związkowcy wciąż pozostają optymistami. Dobrej myśli jest i Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania.

– Podwyżki, na które jesteśmy w stanie wyłożyć środki to tylko w tym roku koszt 24 milionów zł. W przyszłym roku kwota ta sięgnie 48 milionów. Budżet nie jest z gumy. W związku z tym musimy szukać kompromisów. Mam nadzieję, że ten kompromis uda się zbudować, tym bardziej że jeden ze związków zaakceptował nasze propozycje – podsumował dziś sytuację prezydent Poznania.

Czytaj także: Wąskotorówka pojedzie częściej. Wielkopolskę w wakacje można zwiedzać pociągiem

Marek Jerzak
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl