Media społecznościowe zareagowały na informacje o ponad 200 papugach, które spłonęły w pożarze galerii handlowej na poznańskich Podolanach. W komentarzach pojawiają się zarzuty wobec strażaków. Zdaniem części internautów ptaki można było uratować.
O pożarze poznańskiej galerii handlowej pisaliśmy już wcześniej. Jeszcze gdy trwało gaszenie ognia, na miejscu mieli pojawić się właściciele papugarni, która mieściła się w budynku. Pomimo ich próśb strażacy nie uratowali papug. Ponad 200 zwierząt miało spłonąć wewnątrz. Na te doniesienia zareagowali internauci. Wielu z nich nie kryło swojego oburzenia.
– 200 papug zginęło w pożarze Galerii Podolany. Nikt nie wszedł, żeby wybić okno, żeby mogły wylecieć. Nie wpuszczono nikogo z chętnych cywilów, mimo że przez godzinę ogień nie dotarł jeszcze do papugarni. Co mówili strażacy? „Nic. Milczeli.” – napisała na Facebooku Łucja Żerniewska z fundacji Poznańczycy.
Czy ptaki dało się uratować?
Wśród komentarzy można było znaleźć również ludzi, którzy bronili strażaków, twierdząc, że nie powinni oni narażać życia dla ptaków.
– Osoba, która napisała ten komentarz i zarzuca strażakom takie rzeczy, powinna się naprawdę wstydzić. Jak można w ogóle insynuować, że ludzie, którzy na co dzień ryzykują własne życie, by ratować innych, zrobili coś z premedytacją? Jeśli sytuacja była tak niebezpieczna, że nie dało się wejść do środka, to nikt nie miał prawa ich za to oskarżać – komentuje jedna z internautek.
Do sprawy odnieśli się poznańscy strażacy. Przyznają, że świadkowie poinformowali ich o uwięzionych w budynku ptakach. W oświadczeniu, które przekazał nam oficer prasowy komendy miejskiej, słyszymy, że los zwierząt nie był obojętny służbom i podjęto próbę uratowania ich.
– Z uwagi na zapalenie się gazów pożarowych i częściowe zawalenie się dachu, kierujący akcją podjął decyzję o wycofaniu strażaków ze względu na ich bezpieczeństwo. Nie mamy sobie nic do zarzucenia. Mówienie o tym, że dało się wybić okno, nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Mówimy o ogromnym pożarze. Szkoda, że tak się stało – komentuje młodszy aspirant Marcin Tecław.
W mediach pojawiły się też informacje, że liczba papug została przeszacowana przez osobę, która jako pierwsza zaalarmowała o losie ptaków. Próbowaliśmy skontaktować się z papugarnią ale ta nie odpowiada ani na kontakt telefoniczny ani przez media społecznościowe.
Czytaj także: Policja przesłuchuje świadków. Nowe informacje w sprawie pożaru na Podolanach