Poznaniacy o mostach Berdychowskich: „Kiedyś to nawet Warta inaczej płynęła”

Jedni tędy spacerują, inni przemykają na rowerach. Są też tacy, którzy próbują łapać pierwsze promienie przedwiosennego słońca. Co myślą poznaniacy o nowych kładkach?

Choć dopiero co minęło południe i większość z poznaniaków nie wyszła jeszcze z pracy, na mostach Berdychowskich wcale nie jest pusto. Postanowiliśmy zapytać korzystających z nowej przeprawy o wrażenia.

– No mi się bardzo podoba. Jeżeli chodzi o architekturę mostów, to jest ona bardzo nowoczesna. To bardzo ciekawe połączenie obu brzegów – mówi Pan Krzysztof, który przyjechał tu specjalnie z Grunwaldu.

Tu był przecież fort Radziwiłł… Ale jest rewelacyjnie

– Jestem tu pierwszy, ale z pewnością nie ostatni raz – dodaje i wspomina, jak w czasach gdy był jeszcze nastolatkiem skakał na główkę do wody ze stojącego niegdyś nieopodal, a dziś już nieistniejącego mostu. Jego zdaniem mosty Berdychowskie będą dla poznaniaków dużą atrakcją. Przyciągać będą też turystów. Podobnego zdania jest i jego koleżanka – Pani Lucyna, choć sama nie od początku dopingowała tej inwestycji.

– Jestem najstarszym mieszkańcem tego osiedla – mówi i wskazuje ręka na łączącą oba mosty południową część Ostrowa Tumskiego z ul. Wieżową.

– Pamiętam jeszcze czasy, jak tu w dole biegałam z psem, bo przecież kiedyś w tym miejscu nie było Warty – wspomina okolicę z czasów przed przebudową koryta rzeki.

W latach 60. zdecydowano o odsunięciu rzeki bardziej na wschód. Wszystko po to, by chronić Stary Rynek przed niekiedy kapryśnymi wodami Warty, która zagrażała starej dzielnicy.

– O, a tu przez Czartorię chodziłem do szkoły. Z tamtych czasów pamiętam tylko drewniany most na Śródkę. Stał w tym miejscu, gdzie dzisiejszy most Jordana – wspomina Pani Lucyna i z podziwem spogląda na nowoczesną konstrukcję.

– Muszę przyznać, że początkowo trochę się zdziwiłam, że postanowiono zrobić kładkę w tak historycznym miejscu. W tym miejscu stał przecież kiedyś fort Radziwiłła, niech Pan sobie poczyta – opowiada Pani Lucyna.

Jego budowę na Zagórzu zakończono w 1859 r. Uszkodzoną w trakcie działań wojennych budowlę ostatecznie rozebrano w latach 50., by umożliwić regulację rzeki.

– Efekt jest jednak rewelacyjny – podsumowuje Pani Lucyna spoglądając na konstrukcję nowego mostu.

To co najtańsze nie zawsze jest najlepsze

Nieco mniej entuzjastycznie rozmawia ze mną Pan Mariusz. Zatrzymałem go, gdy przejeżdżał poprowadzoną mostami drogą rowerową. Bardzo mu się ona podoba, podobnie jak i same mosty.

– Nie jestem przekonany jednak, czy tego wszystkiego nie dałoby się zrobić taniej – mówi Pan Mariusz. Nie wyklucza, że zgodnie z pierwotnym pomysłem trzeba było jednak wykorzystać stare przęsło mostu ze Starołęki, choć to zdaniem architektów zaburzałoby widok na Ostrów Tumski z katedrą.

Na koniec, już na samym cyplu na Zagórzu w miejscu, w którym zbiegają się obie przeprawy spotykamy młodych ludzi.

– Tu obok na Politechnice studiujemy chemię. Sami z tych mostów będziemy korzystać my a i z pewnością turyści. Do tej pory idąc na Stary Rynek mieliśmy dwa razy więcej do przejścia. Mosty będą dużym ułatwieniem – mówi studentka Ania i wskazuje, że nowe kładki wyeksponowały potencjał okolicznych terenów zielonych.

– Sam projekt mostów jest udany. Możemy teraz stąd spojrzeć na nowoczesne budynki naszej uczelni. Na tle innych mostów, ten zdecydowanie się wyróżnia. No i fajnie, że jest ścieżka rowerowa, po której można sobie szybko rowerem śmignąć – dodaje Kuba, który na studia do Poznania przyjechał z Torunia. Zdaniem jego i studiującej wraz z nim Ani z Czarnkowa, czasem lepiej wydać na taką inwestycję więcej, by zrobić efekt „wow”.

– Nie zawsze najtaniej, znaczy najlepiej. Uważam, że wizualnie wyszło bardzo dobrze i mosty będą atrakcją miasta, zwłaszcza nocą, gdy są ładnie podświetlone – dodaje studentka Ania.

fot. wPoznaniu.pl

Czytaj także: Mogło skończyć się tragicznie. Siedział na przystanku autobusowym i nie było z nim kontaktu

Marek Jerzak
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl