W tym roku mija 107. rocznica wybuchu Powstania Wielkopolskiego. O tym, jakie było jego znaczenie, dlaczego Polacy wciąż nie doceniają tego powstania i jaką szansą na zmianę będzie nowe Muzeum Powstania Wielkopolskiego rozmawiam z Przemysławem Terleckim, dyrektorem Wielkopolskiego Muzeum Niepodległości.
Aleksandra Wróblewska: Czym było Powstanie Wielkopolskie?
Przemysław Terlecki: Powstanie Wielkopolskie było spełnieniem marzeń wielu pokoleń, które od utraty niepodległości, przez kolejne rozbiory, nigdy się nie poddały, nie dały się zniemczyć. Cała historia wielkopolskiej drogi do niepodległości to historia oporu, kształtowania się pokolenia przyszłych zwycięzców, świadomego budowania swojej tożsamości narodowej. Nasze zwycięskie powstanie to także przykład pewnego sprytu i ścierających się koncepcji. Odłożono szable, wzięto się do roboty, zwyciężyła praca organiczna.
A.W.: Czy Powstanie Wielkopolskie było dobrze zorganizowane?
P.T.: Grunt był dobrze przygotowany. Mieliśmy za sobą lata konspiracji, działań „Sokoła”, ruchu skautowego, Towarzystwa Zana, w którym działała patriotyczna młodzież. Na początku grudnia 1918 roku udało się w krótkim czasie zorganizować w Poznaniu Sejm Dzielnicowy, który uznał Naczelną Radę Ludową jako najwyższy tymczasowy organ polityczny Polaków z Wielkopolski i innych ziem zaboru pruskiego. Komisariat NRL z księdzem Stanisławem Adamskim na czele dążył do pokojowego przywrócenia tych ziem Polsce, liczył przede wszystkim na działania dyplomatyczne i decyzję wielkich mocarstw obradujących na konferencji pokojowej w Paryżu. Nasi chłopcy, którzy wrócili z I wojny światowej, chcieli jednak – korzystając z rewolucyjnej zawieruchy i przegranej Niemiec – jak najszybciej, metodą faktów dokonanych, z karabinem w ręku przywrócić niepodległość. Mieliśmy też trzech wielkich mężów stanu, wybitnych Polaków – Paderewskiego, Dmowskiego i Piłsudskiego. Każdy z nich spełnił swoją rolę w dziele odradzania się wolnej Ojczyzny.
A.W.: Czy w Powstaniu Wielkopolskim miały znaczenie cechy Wielkopolan, o których się mówi, że są zorganizowani i porządni?
P.T.: Na pewno oni się bardzo dobrze poruszali w realiach państwa pruskiego. Znali język niemiecki i tę pruską, uporządkowaną, karną mentalność, ale też wiedzieli, że z Niemcami nie będzie łatwo. Tu zbiegło się wiele rzeczy na raz, które przesądziły o zwycięstwie: odpowiedni moment, ferment po wybuchu rewolucji w Niemczech zakończonej abdykacją Cesarza Wilhelma II, zmęczenie żołnierzy niemieckich. Na to nakładają się też nasze wcześniejsze przygotowania, lata konspiracji i grunt stworzony przez wielkopolskich organiczników.
A.W.: Z czym powstańcy musieli się borykać? Jakie mieli problemy?
P.T.: Z punktu widzenia militarnego z brakiem broni, kadry oficerskiej, dowódczej. Były takie miejsca w Wielkopolsce, gdzie pierwszym uzbrojeniem były siekiery, łopaty i widły. Armia niemiecka nie dopuszczała naszych żołnierzy do wysokich stanowisk, więc na pewno nie było takich dobrze przygotowanych frontowych dowódców. Stąd m.in. pojawienie się jako pierwszego dowódcy Powstania Wielkopolskiego majora Stanisława Taczaka. Radził sobie najlepiej jak mógł i potrafił. Po przyjeździe Paderewskiego wybuchło prawdziwe pospolite ruszenie, więc i tak chwała Taczakowi, że zapanował nad tym wszystkim i w ciągu kilku dni, bez większych strat odzyskaliśmy Poznań, zdobyliśmy Ławicę. Sytuację z pierwszego okresu Powstania normalizuje pojawienie się w Poznaniu generała Józefa Dowbora Muśnickiego wraz z całym sztabem frontowych oficerów.
A.W.: Czyli początek był chaotyczny…
P.T.: Trudny na pewno był ten pierwszy okres od momentu wybuchu powstania, którego nikt się przecież tak szybko nie spodziewał. Przyjazd Ignacego Jana Paderewskiego wywołał wśród Niemców wściekłość. To musiało prowokować do ulicznych burd, zrywania flag, rozbijania wystaw sklepowych, do pierwszych strzałów i pierwszych ofiar. Czyli ta nasza godzina „W” nie była wcześniej przez nikogo planowana i znana.
A.W.: Ale z czasem wszystko zaczęło iść zgodnie z założonym planem…
P.T.: Mamy już dowódców, regularną bitną armię, dobrze działa łączność, która w tamtym czasie odegrała ważną rolę. Zresztą podobnie jak i świetnie rozwinięta, gęsta sieć linii kolejowych. To wszystko służyło sprawnemu dowodzeniu i zarządzaniu Powstaniem. Wiele przegranych bitew, okupionych śmiertelnymi ofiarami potyczek, zwłaszcza w początkach Powstania wynikało z braku doświadczenia tych lokalnych dowódców.
A.W.: Skoro organizacja była dobra, powstańcy zwyciężyli… Dlaczego Powstanie Wielkopolskie jest wciąż tak niedoceniane?
P.T.: W tym roku już po raz piąty 27 grudnia będziemy obchodzić Narodowy Dzień Zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego. Jest szansa, że przed 110. rocznicą otwarte zostanie bardzo długo wyczekiwane nowe Muzeum Powstania Wielkopolskiego. Nadrabiamy zaległości. To prawda, że przez wiele długich lat Powstanie Wielkopolskie było traktowane jako lokalna ruchawka. A przecież walczyliśmy o przywrócenie w granice Rzeczypospolitej kolebki państwa polskiego. Tak się złożyło, że w Polsce główna narracja niepodległościowa skierowała się ku marszałkowi Piłsudskiemu.
A.W.: Nowe muzeum ma być szansą na rozpowszechnienie Powstania Wielkopolskiego. Co wyjątkowego się w nim znajdzie?
P.T.: Osobiście zależało mi bardzo na tym, żeby to eksponaty, materialni świadkowie opowiadanej historii były na pierwszym miejscu i żeby młodemu pokoleniu ułatwić osobiste doświadczenie tej historii. Mamy wiele takich miejsc w projekcie wystawy stałej, gdzie będzie można wejść na przykład do wozu pancernego, do samolotu, zeppelina, gdzie będą gry czy możliwość powąchania specjalnie dla nas stworzonych zapachów strachu czy miłości. Będą miejsca z unikatowymi eksponatami, jak np. maszynka do golenia generała Taczaka. Specjalną przestrzeń bez karabinów, krwi i przemocy stworzymy z myślą o najmłodszych. Naszym kluczem do zrozumienia 52 dni zwycięskiego Powstania jest ciekawe, zanurzone w historii powszechnej prawie 200 lat wielkopolskiej drogi do niepodległości. Opowiadamy o powstańcach, ale też niezwykłych Wielkopolankach, uczestniczkach powstania, dzielnych kobietach, które od początku bardzo aktywnie włączyły się w zakończony sukcesem zryw.
A.W.: Na jakim etapie jest budowa?
P.T.: Jesteśmy prawie na półmetku. Muzeum chcemy otworzyć w grudniu 2027 roku. Wszystko idzie zgodnie z harmonogramem. Mamy zaprojektowaną wystawę stałą – serce muzeum. Od początku pracy przy tworzeniu muzeum przyświeca nam piękne hasło: na co dzień praca, w chwilach próby zwycięstwo. Ostatnio dorzuciliśmy jeszcze jedno, które chcielibyśmy, aby każdy z naszych gości po zwiedzeniu muzeum zabrał ze sobą do domu: zwyciężamy, bo pamiętamy!











Fot. wPoznaniu.pl



