Kobieta przyszła do lekarza po recepty. Tego samego dnia doktor zorientował się, że jego telefon zniknął. W końcu policjanci namierzyli urządzenie. Okazało się, że telefon był w jej torebce.
TELEFON ZNIKNĄŁ
Do zdarzenia doszło we wtorek 18 kwietnia w Gostyniu. Lekarz pracujący w przychodni przy ulicy Granicznej przyjmował tego dnia pacjentów, a po dyżurze, jak zwykle wsiadł do auta, żeby wrócić do domu. W tym momencie zawsze jego telefon łączył się z samochodem. Tym razem tak się jednak nie stało. Lekarz zorientował się, że w jego tronie nie ma telefonu. Jeszcze raz przeszukał swój gabinet, a później udał się na komendę policji.
NAMIERZONA
Funkcjonariuszom tłumaczył, że ponad 20 razy próbował dodzwonić się na swój numer. Mimo tego, że telefon był włączony, nikt nie odbierał. Mundurowi skorzystali z funkcji lokalizacji telefonu, która poprowadziła ich w rejon ulic Polnej i Bocznej. Tam, podczas patrolu, policjanci zauważyli kobietę, która najprawdopodobniej była pacjentką pokrzywdzonego.
WZIĘŁA TYLKO RECEPTY?
Lekarz na prośbę funkcjonariuszy włączył w swoim telefonie system alarmowy. Dzięki temu iPhone zaczął głośno dzwonić. Sygnał usłyszał jeden z policjantów. Mundurowi podeszli do 62-letniej kobiety i przeszukali jej torebkę. W środku znaleźli zaginiony telefon. Mieszkanka powiatu gostyńskiego potwierdziła, że tego dnia była u lekarza po recepty. Zarzekała się jednak, że nic stamtąd nie zabrała.
Policjanci jej jednak nie uwierzyli. Zatrzymali ją, a telefon zwrócili lekarzowi. Funkcjonariusze postawili kobiecie zarzut przywłaszczenia cudzej własności. Grozi jej za to kara od 3 miesięcy do nawet 5 lat więzienia.